Sunday, November 27, 2011

Żyj i bogać się ARKADIUSZ BEDNARSKI





Dlaczego zwycięzcy loterii zostają bankrutami,

a byli milionerzy potrafią odbudować swój majątek od zera?

Na początek kilka faktów.
  • Bud Post wygrał na loterii 16,2 mln dolarów. Po roku miał milion dolarów długu.
    Ogłosił bankructwo i żyje dzisiaj z ubezpieczenia społecznego.
    jak być bogatym
  • Evelyn Adams wygrała dwukrotnie, łącznie 5,4 mln.
    Dzisiaj mieszka w przyczepie i nie ma za co żyć.
  • Callie Rogers wydała swoją całą wygraną z roku 2003 - w wysokości 3 mln dolarów - na zakupy, kokainę, przyjaciół i powiększenie biustu.

Co się dzieje, jeżeli osoby będące w słabej kondycji finansowej

otrzymają nagle duży zastrzyk gotówki?

Ekonomiści z Uniwersytetów Kentucky, Pittsburg i Vanderbilt starali się odpowiedzieć na pytanie, co się dzieje, jeżeli osoby będące w słabej kondycji finansowej otrzymają nagle duży zastrzyk gotówki. Zebrali dane od 35 tysięcy osób, które w latach 1993–2002 wygrały na loterii Florida's Fantasy 5 łącznie ponad 150 mln dolarów, i porównali z danymi stanowego rejestru bankructw.
Ich odkrycia opublikowanie w "The Review of Economics and Statistics" jesienią roku 2010 pokazują, że duże wygrane na loteriach nie mają większego wpływu na zredukowanie prawdopodobieństwa bankructwa. Ponad 1900 zwycięzców zbankrutowało w ciągu pięciu kolejnych lat.
Dlaczego tak się dzieje?
Badacze starają się wyjaśniać, że przyczyna tkwi w innym traktowaniu pieniędzy, które pojawiają się jako nieprzewidziany, dodatkowy przychód oraz że osoby, które wygrywają najczęściej, nie mają odpowiedniej edukacji finansowej. Są to bardzo ważne drogowskazy, które pokazują nam, że aby stać się osobą wolną finansowo, potrzebne są dwie rzeczy: odpowiednie wzorce mentalne oraz właściwa wiedza...

I o tym właśnie jest ta książka.

Oraz o tym, jak SAMODZIELNIE, o własnych siłach,

 

Czy zastanawiałeś/zastanawiałaś się kiedyś:
  • Dlaczego jedni ludzie są bogaci, a inni biedni?
  • Dlaczego biednemu wiatr w oczy, a bogatemu nawet byk się ocieli?
  • Czy bycie biednym jest godne pochwały, a bogatym naganne?
  • Czy pieniądze są powodem nieszczęść na świecie?
  • Czym są pieniądze i bogactwo?
  • Czy jest jakiś sposób na to, aby stać się bogatym, wolnym finansowo?
Książka "Żyj i bogać się" odpowiada na te i wiele innych pytań.
Publikacja zdradza tajniki wiedzy, do której dostęp mają tylko osoby zamożne, a której próżno szukać w internecie i w innych książkach. Wyjaśnia tak ważne dla Polaków kwestie związane z przyszłymi emeryturami i pokazuje, jak stosując proste metody, zapewnić sobie bezpieczną przyszłość na emeryturze. Książka jest także skryptem i wprowadzeniem do seminarium “Żyj i bogać się”.
  1. Zygmunt HajzerZ reguły nie czytam książek o charakterze poradnikowym, no chyba że dotyczą trawników, roślin lub ogrodów. Zawsze wydawało mi się, że mądrość w nich zawarta powinna prowadzić czytelnika do pełni szczęścia i spełnienia, a tak przecież nie jest. Większość z nas nie jest ani dostatecznie szczęśliwa, ani bogata, ani nastawiona na życiowy sukces.

    Dlaczego więc przeczytałem książkę Arkadiusza Bednarskiego "Żyj i bogać się"? Bo mnie o to poproszono i wcale tego nie żałuję, wręcz przeciwnie. Sporo dowiedziałem się o sobie, również o przyczynach moich niepowodzeń finansowych i inwestorskich.

    Ta książka nie jest zwykłym czytadłem z cyklu lektura "lekka, łatwa i przyjemna". Jeśli rzeczywiście chcemy coś zmienić w swoim życiu, trzeba jej poświęcić sporo czasu. Nie tylko czytać, analizować, ale przetestować samego siebie, po to by np. dowiedzieć się, "jakim jestem inwestorem".

    Rozpoznać i spróbować pokonać własne blokady finansowe, zastanowić się nad sposobem dodatkowego zarabiania.

    Odkładasz przyjemności na później, przesadnie oszczędzasz na drobiazgach, a beztrosko traktujesz duże kwoty, polegasz wyłącznie na specjalistach, a brak sukcesów zwalasz na ogólny stan gospodarki - to są Twoje blokady, z którymi możesz sobie poradzić.

    Ty sam musisz pilnować swoich inwestycji. Nie ufaj doradcom, oni mogą się mylić, a Ty płacisz - pisze autor.

    Gdybym te stwierdzenia znał wcześniej i wziął sobie do serca, być może nieco mniej boleśnie przeszedłbym przez kryzys roku 2008. Właśnie teraz, w połowie sierpnia 2011, mocno daje się we znaki druga fala kryzysu. Nikt dokładnie nie wie, co będzie dalej, większość analityków twierdzi, że perspektywy są pesymistyczne.

    Warto więc zacytować jeszcze jedno zdanie z "Żyj i bogać się" Arkadiusza Bednarskiego... Gospodarka dąży do równowagi. Jeśli gdzieś jest strata, w innym miejscu pojawia się zysk. Jeśli tanieją akcje, drożeje złoto.Czy dzięki tej lekturze uda się uniknąć kolejnych raf i mielizn inwestorskich? Gwarancji nikt nie daje, ale spróbować warto.
    Zygmunt Chajzerdziennikarz i prezenter telewizyjny
Autor postawił sobie jeden, wyraźny cel. Jest nim nauczenie Cię konkretnych strategii i technik zarządzania pieniędzmi, które pozwolą na kontrolę wydatków, znajdowanie nowych, efektywnych, źródeł dochodów, inwestowanie i zapewnienie sobie odpowiedniego poziomu życia w przyszłości. Treść książki (z której zdobytą wiedzę możesz poszerzyć na seminarium, do którego publikacja stanowi swojego rodzaju zaproszenie - o tym dalej) łączy naukę sposobów inwestowania i gospodarowania pieniędzmi z aspektami psychologii, kontroli emocji oraz zaprogramowania swojej psychiki w kierunku akceptacji bogactwa i pieniędzy w swoim życiu.
Część dotycząca strategii finansowych jest oparta na najnowszej technologii planowania finansowego, która uwzględnia modele promowane przez Anthony'ego Robbinsa i Davida Bacha. Omawia sposoby pomnażania posiadanych dochodów i pokazuje, gdzie i jak zwiększać przypływ gotówki.
Aby stać się osobą niezależną finansowo

nie trzeba zaciskać pasa, nadmiernie kontrolować swoich wydatków ani obniżać standardu życia.


Część psychologiczna publikacji zawiera szereg technik opartych na psychologii zmiany oraz na elementach metody Silvy (metoda Silvy zakłada, że organizm w takim momencie jest naturalnie otwarty na komunikację świadomości z podświadomością i nadświadomością (ego, id i superego) i że będąc w takim stanie można przekonać samego siebie do zmiany zachowań, nastawienia do świata czy też postrzegania innych osób).

Zapewne spotkałeś się już nie raz z podobnymi opisami i obietnicami. Możliwe nawet, że masz już za sobą lekturę kilku książek o tej tematyce, a może nawet i uczestnictwo w szkoleniach. Dlaczego zatem miałaby zainteresować Cię ta książka i co jest w niej takiego, czego prawdopodobnie jeszcze nie wiesz?

Arkadiusz BednarskiPozwól, że najpierw przedstawimy Ci,

Arkadiusza Bednarskiego

autora tej książki, coacha, trenera i nauczyciela sukcesu

Arkadiusz Bednarski w swojej karierze coacha i trenera przeszkolił osobiście ponad 7000 osób. Jest założycielem firmy szkoleniowo-doradczej Top Training, właścicielem firmy Natural Poland, wiceprezesem zarządu One Invest Sp. z o.o. oraz wiceprezesem fundacji Top Training. Szkolił się między innymi u Anthony'ego Robbinsa, jest absolwentem Akademii Morskiej w Gdyni i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. 
Poza książką "Żyj i bogać się" jest jak do tej pory autorem dziewięciu książek z zakresu rozwoju osobistego i sprzedaży, w tym bestsellerów: „Mistrz sprzedaży“ i „Arcymistrz sprzedaży“ oraz audiobooków. Z branżą finasową związany od roku 1997. Uczestniczył w rozwoju polskiego rynku ubezpieczeń i funduszy emerytalnych, współtworząc jedną z największych agencji finansowo – ubezpieczeniowych w północno–wschodniej Polsce. Ma ponad 16-letnie doświadczenie w sprzedaży i w zarządzaniu. Pracował między innymi dla: Allianz, Winterthur, ING, BRE Bank, Unity Line, 5net, Brother GmbH. Autor projektów budowy i zarządzania sieciami sprzedaży oraz systemów szkoleniowych.
Książek na temat bogacenia ostatnio pojawia się całkiem sporo. Sztuką jest wybrać te, które tak naprawdę są wiarygodne, a ich autorzy wiedzą, o czym piszą /mówią. Jeśli jeszcze masz wątpliwości i nie przekonały Cię powyższe informacje, zapraszamy do obejrzenia wywiadu z autorem w TV BIZNES.
Co prawda mowa jest o trochę innym temacie, który prawdopodobnie Cię nie będzie teraz interesować, ale oceń, jakie wrażenie na Tobie robi wiedza, jaką on posiada. Zauważ też fakt, że umiejętność SPRZEDAŻY, o której mowa w tym wywiadzie, jest nierozerwalnie związana z faktem BOGACENIA SIĘ.
Z pewnością zgodzisz się, że każdy może napisać, że wie, jak żyć i się bogacić, ale nie zyska przez to Twojego zaufania, prawda? Są jednak ludzie, którzy po prostu pokazują, jak to robić w praktyce i potrafią zadawać takie pytania, że już dzieki temu uświadamiasz sobie, jakie błędy popełniałeś i co zmienić, aby było znacznie lepiej.
To właśnie takim coachem i trenerem rozwoju osobistego jest Arkadiusz Bednarski, a jego książka "Żyj i bogać się" jest wprowadzeniem do organizowanego przez niego szkolenia o tej samej nazwie, podczas którego uczestnicy staną przed możliwością odkrycia zupełnie nowych możliwości, jakie mieli na wyciągnięcie ręki, ale nie potrafili ich dostrzec.
  1. Pieniądze to temat tabu w Polsce. Ta książka pokazuje to pojęcie we właściwym świetle. Jak pogodzić zarabianie z wartościami, jak skutecznie zadbać o swoją stabilność finansową, jaką drogę – etatu czy własnej firmy wybrać. Do przeczytania zachęcam szczególnie ludzi młodych, startujących w życiu zawodowym i finansowym. Na pewno łatwiej będzie się Wam odnaleźć i obrać właściwy kierunek.




Saturday, November 12, 2011

Waris Dirie: kontrowersyjne wyznanie miłości

Waris Dirie: kontrowersyjne wyznanie miłości

Autorem artykułu jest Iwona Głowacka

Waris Dirie, była modelka i bojowniczka o prawa kobiet, w książkach i udzielanych wywiadach podzieliła się już tyloma sekretami i traumatycznymi przeżyciami, że aż trudno uwierzyć, że coś jeszcze nie zostało powiedziane. Okazuje się, że znalazła temat na czwartą odsłonę wspomnień zatytułowaną  „List do matki. Wyznanie miłości.”
Z somalijskiej pustyni na światowe wybiegi i salony mody. Uciekając przed przymusowym małżeństwem Waris Dirie porzuciła surowe życie nomadów na rzecz osiągnięć zachodniej cywilizacji. W Europie odniosła zawodowy i finansowy sukces. Sława modelki pomogła jej nagłośnić okaleczający fizycznie i psychicznie rytuał obrzezania kobiet, któremu sama została poddana jako kilkuletnia dziewczynka. Jej wspomnienia spisane w książce „Kwiat pustyni” (wyd. 1998) okazały się wydawniczym sukcesem. Zachęcona przychylną reakcją czytelników kontynuowała pisarską przygodę publikując kolejno „Córkę nomadów” i „Przełamać tabu.”
Inspiracją do napisania czwartej w dorobku książki było pierwsze od dekady spotkanie z matką, której kilkutygodniowa wizyta w Wiedniu okazała się pasmem rozczarowań i kłótni, przyczyniając się do pogłębienia osobistych problemów byłej modelki. „List do matki” jest oskarżycielską odpowiedzią na zarzuty wysuwane podczas wiedeńskich sporów przez matkę i rodzeństwo autorki. Daleko mu do zapowiadanego we wstępie wyznania miłości.
Waris Dirie z przeniesionego w 2009 roku na ekran „Kwiatu pustyni” to współczesny Kopciuszek. Rola ambasadorki ONZ walczącej o wprowadzenie zakazu obrzezywania kobiet wydaje się szczęśliwym zwieńczeniem wędrówki ku lepszemu życiu. Waris Dirie z wydanego w Polsce w tym samym roku „Listu do matki” to przepełniona żalem, nieradząca sobie z samą sobą czterdziestolatka, wyjątkowo krytyczna i całkowicie bezsilna wobec konserwatyzmu najbliższych. Po ponad dwudziestu lat życia w Europie i Ameryce nie ma wątpliwości, że klanowe, koczownicze społeczeństwo Somalii jest reliktem przeszłości kultywującym szkodliwe obyczaje i dyskryminujące praktyki, ukryte pod płaszczykiem muzułmańskich nakazów religijnych. Gloryfikowana we wspomnieniach matka okazuje się być ucieleśnieniem afrykańskiej, tradycyjnej obyczajowości, opartej na zabobonach i ludowych mądrościach. „Nigdy nie podawałam ręki białemu mężczyźnie. Każdy wie, że można się w ten sposób zarazić „biała chorobą”. I stać się biała!” (s.76) oznajmia tuż po przybyciu do Europy.
Na forum międzynarodowym Waris walczy o prawa kobiet, których znaczenia nie pojmuje jej własna rodzina. Dla najbliższych jest zeuropeizowaną i zlaicyzowaną outsiderką, do której zwracają się po pomoc i pieniądze, ale nie widzą powodu, aby wysłuchiwać jej racji. Konfrontacja z matką obnaża jej słabości, porywczość i rozchwianie emocjonalne. Zmienia z wojowniczki w dziewczynkę żebrzącą o miłość, matczyną dumę i zrozumienie.
Książki Dirie to nie rodzaj pisarstwa, po który sięga się ze względu na literacki kunszt. W przypadku poprzednich książek o ich popularności decydowała poruszana tematyka. Tym razem dużo mniej tu Afryki, więcej zmagań z własnymi demonami. Powracają pewne wyeksploatowane do granic czytelniczych możliwości wątki i sformułowania krążące wokół FGM (ang. female genital mutilation), dlatego nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w „Liście do matki” brak świeżości i nowatorstwa. Autorka nie oszczędziła też sobie i czytelnikom popularnego w ostatnim czasie, choć niewiele wnoszącego do tej konkretnej historii, utyskiwania na zachodnią pomoc humanitarną. Najwyraźniej uznała, że jako Afrykanka i w tej sprawie powinna zabrać głos.
Na szczęście kolejna cześć autobiografii Somalijki to przede wszystkim wiarygodnie opisana relacja matki i córki, które rozdzieliła pokoleniowa, kulturowa i cywilizacyjna przepaść. To również ekshibicjonistyczna spowiedź osoby, która na co dzień zmaga się z samotnością, poczuciem wykorzenienia i nałogami. I choć ciągłe przeprowadzki tłumaczy naturą somalijskiej koczowniczki stęsknionej za Afryką, to w jej neurotycznej opowieści po raz pierwszy Europejka może przejrzeć się jak w lustrze.
 Książka "List do matki. Wyznanie miłości" ukazała się w Polsce w 2009 roku nakładem wydawnictwa Świat Książki.
---
Zapraszam na http://afrykanskapasja.blogspot.com
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Sunday, July 31, 2011

Jak w 90 dni pokonałem raka? MAREK KIDZIŃSKI




Jak w 90 dni pokonałem raka?

MAREK KIDZIŃSKI

Poznaj fakty z życia młodego człowieka, któremu udało się pokonać nowotwór złośliwy!

UWAGA: To co wszystkim wydaje się niemożliwe - stało się możliwe. Ty też możesz zwalczyć nowotwór jeśli tylko przeczytasz i zdecydujesz. Specjalnie dla tych, którzy stracili już nadzieję. Pamiętajcie:

Choroby nieuleczalne nie istnieją!

"To niezwykle pozytywna i pobudzająca do działania publikacja, napisana przez młodego człowieka, którego zaatakował nowotwór złośliwy. Oparta w 100% na faktach i prawdziwych emocjach."
Dużo osób szuka sposobu na pokonanie choroby jaką jest rak, a skoro czytasz ten tekst jesteś z pewnością jedną z nich, lub ktoś z Twoich bliskich potrzebuje pomocy.
Fakt, że szukasz pomocy, to przejaw tego, że się nie poddajesz co jest pierwszym i bardzo ważnym krokiem do pokonania choroby. Pozostaje Ci tylko wybrać sposób (metodę), która Ci najefektywniej pomoże.

Dowiedz się w jaki sposób można pokonać raka w 90 dni?

Już za chwilę możesz poznać metodę, dzięki której możesz pokonać raka. Nie myśl, że jest to jakiś cudowny sposób, który gwarantuje w 100% sukces w każdym przypadku. Wystarczy jednak, że dopuścisz do świadomości fakt, że ten sposób, pozwolił Markowi Kidzińskiemu, autorowi niniejszej publikacji pokonać raka w ciągu zaledwie 90 dni!
Po przeczytaniu tej publikacji zrozumiesz co jest przyczyną powstawania tej choroby a także jak jej zapobiec, a co najważniejsze, jak ją zwalczyć kiedy już Cię dopadnie.
"...Byłem tam z moim tatą. Muszę powiedzieć, że ta rozmowa do najprzyjemniejszych nie należała. Ordynator zapytał mnie czy chcę wiedzieć co mi jest? Odpowiedziałem, że oczywiście, chcę. Zapytał jeszcze czy chcę żeby przy tej rozmowie był mój tato, po czym bez zastanowienia odparłem, że tak. Chwilę później usłyszałem wraz z tatą zdanie, które brzmiało mniej więcej tak: "Jest to nowotwór bardzo złośliwy z bardzo wrednej rodziny". Muszę powiedzieć, że zrobiło mi się gorąco ale obecność taty pomogła mi to przetrzymać. Przez chwilę byłem trochę sparaliżowany..."
- Marek Kidziński, autor "Jak w 90 dni pokonałem raka?"

Przeczytaj, co ma do powiedzenia osoba, 
która pokonała nowotwór złośliwy

Nadawca: "Marek Kidziński"
Odbiorca: Wszyscy cierpiący na nowotwór złośliwy<arek Kidziński
Temat: Jak w 90 dni pokonałem raka?
Po zapoznaniu się z przykładami takimi jak mój, zobaczyłem co by się ze mną stało po kuracji szpitalnej, bo niestety skutki uboczne takiego „leczenia” (chemioterapia), jak zapewne wiesz, są straszne.
Mogę śmiało powiedzieć, że urodziłem się w czepku bo gdyby nie moja rodzina to nie wiem jak by się to skończyło. Potrzebowałem po prostu aprobaty ze strony rodziców i brata żeby przerwać „leczenie” szpitalne bo tak naprawdę po pierwszej chemioterapii chciałem już to zrobić.
Okazało się, że był to najlepszy „krok” w moim życiu i właśnie dzięki terapii, którą zastosowałem w ciągu 90 dni pozbyłem wszystkich komórek nowotworowych.
Słowo „rak” nabrało negatywnego znaczenia tylko dzięki ludziom. Gdy się je usłyszy to naprawdę „włos staje na głowie” i nieważne czy jest on złośliwy czy nie, zawsze powoduje dużo emocji. Podobnie było w moim przypadku. Na szczęście ja przekonałem się, że ta choroba naprawdę jest w pełni uleczalna.

Dostępna także specjalna wersja dźwiękowa - AUDIOBOOK+

Wersja dźwiękowa (audiobook) została nagrana przez profesjonalnego lektora i zapisana w formacie mp3. Dzięki temu, wystarczy, że kupujesz audiobooka, wgrywasz go na swój odtwarzacz mp3 i od razu:
  • możesz słuchac książki gdziekolwiek jesteśJak w 90 dni pokonałem raka
  • nie potrzebujesz ani odpowiedniego oświetlenia, ani użycia rąk - możesz np. jechać samochodem i słuchac, ćwiczyć na siłowni i słuchać...
  • dzięki wielokrotnemu przesłuchaniu materiału świetnie sobie utrwalisz motywacyjne treści książki i łatwiej wprowadzisz je w życie
  • jeśli jesteś słuchowcem - będziesz zaskoczony tym, jak łatwo i przyjemnie przyswaja się wiedze dzięki audiobookowi
Wersję audiobook, możesz zamówić wybierając odpowiednią opcję podczas dodawania publikacji do koszyka na dole strony
Posłuchaj fragmentu audiobooka:
lub jeśli chcesz posłuchać obszerniejszego fragmentu, kliknij tutaj, aby pobrać plik mp3
Wspólną cechą wszystkich chorób jest psychika. Chodzi mi o to, że gdy jest odpowiednia (pozytywna) to co by się nie działo zawsze dasz sobie radę. Ale gdy jest słaba (gdy nastawienie jest zupełnie bez objawów pozytywizmu) działa to zupełnie odwrotnie. W to też nie wierzyłem. Ale przychodzi moment kiedy to wszystko co wydawało się kiedyś śmieszne i niewiarygodne tak naprawdę pomaga nam w największym stopniu.
Terapie, które opisuję są efektywne w przypadku wielu chorób w tym również tych najniebezpieczniejszych.
"....wyniki badań nasuwają hipotezę, że wiele chorób uważanych za wirusowe, bakteryjne, lub te, których przyczyny medycyna w ogóle nie zna, mogą być spowodowane młodymi postaciami grzybów. Potwierdza te teorie wyleczenie krzemem wielu chorób, takich jak: padaczka, małopłytkowość, wodogłowie, zanik mięśni, żółtaczka, astma, zapalenie mózgu, marskość wątroby, rumień guzowaty, niepłodność, żylaki odbytu, schizofrenia, stwardnienie rozsiane, AIDS i wiele innych. Choroby te ustępowały zazwyczaj przy okazji leczenia nowotworów..."
- dr Anatol Rybczyński
Jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, o której wiele osób nie wie. Otóż bardzo ważnym aspektem w leczeniu jest dieta. Nikt mi o niej nie powiedział kiedy przebywałem w szpitalu.
Okazuje się, że takie rzeczy jak węglowodany i cukry powinny w ogóle zniknąć z naszego "jadłospisu". Jest to o tyle poważne, że nowotwór po prostu rozwija się i to bardzo szybko głównie dzięki właśnie węglowodanom i cukrom.

Dlaczego tylko Ty sam możesz sobie pomóc?

Być może mój przykład da Ci do myślenia, może zrozumiesz, że to tylko Ty decydujesz o sposobie leczenia. Ale najważniejsze jest żebyś przekonał się, że sam możesz sobie pomóc.
Oczywiście nie narzucam Ci sposobu w jaki masz tego dokonać to jest tylko jedna z wielu przecież propozycji. Musisz jednak pamiętać, że sposób który ja opisałem działa, a fakt, że napisałem tą publikację, jest tego najlepszym dowodem.

Niezależnie od tego co postanowisz, to i tak życzę Ci żebyś wyszedł z tego "cało" i żebyś mógł powiedzieć tak jak ja, że nie boisz się nawrotu choroby. Gdy tylko zdecydujesz się zakupi tę publikację, już za chwilę odkryjesz sprawdzoną metodę, dzięki której pokonałem nowotwór złośliwy...

Władca Słowa J.D. FUENTES



Władca Słowa

Książka, której opis właśnie czytasz, stawia sobie za cel dać Ci władzę nad ludzkimi emocjami. Będzie tu mowa o tym, jak możesz się nauczyć sięgać poza racjonalne motywy innych ludzi i oddziaływać bezpośrednio na ich instynkty, rozbudzając i rozpalając swymi słowami ich wyobraźnię. Pokażemy Ci, w jaki sposób, sięgając poza racjonalne motywy słuchacza, możesz rozpalać wyobraźnię samymi słowami. Czyli, w skrócie, dowiesz się przede wszystkim...

Jak bezpośrednio wpływać na ludzkie instynkty, emocje i wyobraźnię, sprawiając, że wszelkie Twoje sugestie staną się nieodparcie fascynujące, zniewalające i hipnotyczne?

Martin Luther KingSłowo ma niezwykłą moc. Wypowiedziane w odpowiedni sposób
może wpłynąć na przyszłe wydarzenia, może porywać tłumy i być najwspanialszym orężem. Ci, którzy wiedzieli, jak je wykorzystywać, odnosili i odnoszą niebywałe sukcesy.
Ta sztuka to nie jest coś, z czym się rodzimy. Możemy wykształcić umiejętności, które spowodują, że staniemy się WŁADCAMI SŁÓW.
Możesz przemawiać bezpośrednio do czyichś instynktów i zmysłów, a wtedy Twoje słowa znajdą natychmiastowy odzew. Opisana w tej książce unikatowa metoda nosi angielską nazwę Gut Talk. Tłumacząc dosłownie nazwę: to coś jak “mówienie do czyjegoś wnętrza”, czyli do serca, emocji czy instynktów.
 
Gut impact
UWAGA: zmieniona nazwa publikacji
W pierwszym wydaniu tej publikacji zachowaliśmy jej oryginalny tytuł, czyli „Gut Impact”, jednak teraz postanowiliśmy zmienić go na polski „Władca słowa”, aby dać szerszemu gronu odbiorców wyobrażenie, o czym jest ta książka. Nowy tytuł oraz sugestywna okładka lepiej odwzorowują wiedzę zawartą w dziele Fuentesa.
Władza. Pieniądze. Seks
Jeśli jesteś mniej więcej taki, jak większość ludzi, to widząc lub słysząc te słowa, odczuwasz lekki dreszcz emocji. Uwierz jednak, że wypowiadanie słów: władza, pieniądze czy seks, to wcale nie jest jedyny sposób wywarcia wpływu na emocje innych ludzi. Kiedy ktoś wie, jak używać pozostałych wymiarów ludzkiej komunikacji – jak skoordynować to JAK mówi z tym, CO mówi – zdobywa umiejętność przyciągania czyjejś uwagi tak samo pewnie, jak dyskotekowy bramkarz potrafi wykręcić czyjąś rękę.
Nie chodzi tylko o zdobycie czyjejś uwagi. Ktoś, kto potrafi przemawiać bezpośrednio do instynktów, do serca, do emocjonalnej części psychiki; potrafi sprawić, że będziesz pragnął tego, czego nigdy nie pragnąłeś; potrafi otworzyć Twój umysł na możliwości, które nigdy by Ci nie przyszły do głowy.
  1. Książka jest wspaniała, świetnie się ją czyta, jest zrozumiała, NIE ma zawiłych wypowiedzi oraz są podane przykłady stosowania nabytej wiedzy. Czytając tę książkę, "szczerze" nie wierzyłem w jej moc, podczas czytania nie próbowałem stosować wiedzy w praktyce. Dopiero po przeczytaniu słowa, wyrazy i zdania zaczynają tkwić w podświadomości i stajesz się bardziej przekonujący, kreatywny, stajesz nad GŁOWAMI innych. Trzymasz berło w dłoni i od Ciebie zależy, czy będziesz dobrym władcą, czy też złym! Oczywiście polecam przeczytać tę pozycję kilka razy - daje to lepszy EFEKT!
    Marek, 19 latfascynuję się psychologią, zwłaszcza wywieraniem wpływu
Chodzi o nauczenie Cię, jak możesz dotrzeć do ludzi, inspirować ich, motywować, prowadzić. Nie jest to książka pełna niezrozumiałych, naukowych dywagacji czy mglistych teorii. Jest to praktyczny poradnik, pełen konkretnych sposobów do wykorzystania w realnych, życiowych sytuacjach, prowadzący do uzyskania oczekiwanych rezultatów.
 Ta książka nauczy Cię następujących rzeczy:
  • Jak sprawić, by ludzie naprawdę koncentrowali się na tym, co mówisz.
  • Jak sprawić, by dana osoba odczuła dowolną, wybraną przez Ciebie, emocję.
  • Jak używać historii w celu wywołania u słuchacza silnych emocji, a jednocześnie sprawić, by nie odczuwał z tego powodu żadnych negatywnych doznań.
  • Jak nadać swoim słowom siłę oddziaływania.
  • Jak sprawić, by dana osoba czuła się z Tobą swobodnie.
  • Jak rozpoznać typ osobowości danej osoby.
  • Jak “popychać i przyciągać” odpowiednio dla typu osobowości.
  • Jak emanować siłą i jak być naprawdę sugestywnym.
Przeczytaj fragment "Władcy słowa" J.D. Fuentesa
„Komunikacja twarzą w twarz to istna uczta dla oczu. Niezależnie od tego, czy na to wygląda; niezależnie od tego, czy o tym wiesz – ktoś, z kim się komunikujesz twarzą w twarz, instynktownie odpowiada na wyraz Twojej twarzy. Symptomami mogą być: zaczerwienienie lub bladość różnych części twarzy, rozszerzenie Twych źrenic; pozycja kończyn, ich ruchy oraz rytm tych ruchów; sposób, w jaki utrzymujesz i przemieszczasz ciężar ciała, kierunek Twych spojrzeń i gestów, jak też stosunek wszystkich tych danych wzrokowych do treści Twojej wypowiedzi.
Staraj się tworzyć podobieństwo. Im wyższy stopień psychicznej więzi i podobieństwa został już stworzony, tym większy zostanie zaakceptowany. Nadmiar podobieństwa może być tak samo szkodliwy, jak jego niedostatek. Podobieństwo postrzegane jako wyrachowane i celowe momentalnie zniszczy wszelką psychiczną więź.

Jeśli dostrzeżesz kogoś obcego, stojącego z założonymi ramionami,
podejdziesz do niego i założysz ramiona w ten sam sposób,
najprawdopodobniej zaniepokoisz tę osobę. 

Nagłe naśladownictwo, do którego “nie zdobyłeś sobie prawa”, może spowodować, że ten ktoś specjalnie zacznie się zachowywać inaczej – na przykład nagle opuści ramiona, by uniknąć niechcianego naśladownictwa i poczucia zażyłości, którą ono powoduje. Jest to oczywiście zachowanie instynktowne. Osoba zapytana, dlaczego opuściła ręce, zapewne nie umiałaby na to odpowiedzieć.
Mniejsze i mniej rzucające się w oczy dawki naśladownictwa, które tutaj fachowo nazwiemy odwzorowaniem, mogą jednak być całkiem na miejscu. Pożądane poczucie podobieństwa można tworzyć, przyjmując tę samą postawę, w ten sam sposób przemieszczając ciężar ciała. Można też przyjąć ten sam wyraz twarzy albo w ten sam sposób pozwolić oczom skupić się na czymś, albo też właśnie nie skupiać i nie patrzeć na nic określonego. Można też mrugać w tym samym rytmie. Mógłbyś także zaobserwować rytm, w jakim ten ktoś wykonuje różne drobne ruchy i kiedy na przykład poprawia okulary, Ty dotykasz swych włosów albo drapiesz się po policzku.
Naśladowanie rytmu czyichś ruchów może być tak samo użyteczne, jak naśladowanie samych ruchów czy gestów. Na przykład tak: ktoś wykonuje ruch, pauza, Ty wykonujesz ruch w odpowiedzi na ruch tamtej osoby, pauza, tamten ktoś wykonuje ruch itd. Po pewnym czasie trwania tego rodzaju komunikacji, w której Ty odpowiadasz z bardzo niewielką, ale stale taką samą zwłoką, instynkty tamtej osoby zostaną coraz mocniej w to zaangażowane. Zacznie ona przejawiać ten rodzaj zachowań z większą częstotliwością i/lub też staną się one wyraźniejsze, a jej “odpowiedzi” zaczną następować coraz szybciej. Kiedy już tak się stanie, ta osoba może się świadomie zacząć czuć podobna do Ciebie, identyfikować z Tobą, w wyniku czego zaczniesz mieć na nią wpływ”.
  1. Książka ta pomaga nabrać pewności siebie w kontaktach międzyludzkich. Pokazuje, jak umiejętnie zainteresować naszego rozmówcę wybranym tematem i ocenić, czy słucha on tego, co mówimy. Jednak nic nie jest w życiu takie proste, więc i tutaj najważniejsza jest praktyka. Wykonywany przeze mnie zawód daje mi szerokie pole do działania.
    Monika Fornal,asystentka zarządu, 33 lata
 Zostań władcą reakcji Twoich rozmówców
i dowiedz się, jak skutecznie i celnie wymierzyć słowo 
Czy czujesz się już w pełni gotowy, by uzyskać dostęp do wiedzy, która pozwoli Ci w niewidoczny sposób wpływać na emocje Twoich rozmówców? W takim razie od razu zamów publikację i korzystaj z wiedzy w niej zawartej – im szybciej, tym lepiej! Kto wie, na kim jutro będziesz musiał zrobić wrażenie?  
 Możesz dowiedzieć się nie tylko, CO mówić, ale też, JAK mówić, aby Twój rozmówca:
  • uznał Cię za wartościową, inteligentną osobę;
  • polubił Cię i zechciał zawrzeć z Tobą znajomość;
  • zapragnął tego, co sprzedajesz;
  • dostrzegł, że jesteś osobą, którą warto zatrudnić lub z którą warto robić interesy;
  • jeśli tego zechcesz, nawet zainteresował się Tobą, jeśli chodzi o bliższe relacje.
Jeśli chcesz rozwinąć swoje zdolności interpersonalne, usprawnić swoją komunikację i osiągać dzięki temu lepsze rezultaty w życiu prywatnym i zawodowym, wystarczy, że sięgniesz po tę publikację.

Millennium, czyli czytadło potęgą jest i basta Millennium, which is read power and enough

Millennium, czyli czytadło potęgą jest i basta

Autorem artykułu jest jerrym


Problem zapełnienia kilku dni przymusowego nic nie robienia rozwiązać próbowałem między innymi lekturą trzech opasłych tomów wieloletniego bestsellera polskich wypożyczalni – „Millennium” zmarłego w 2004 r. szwedzkiego autora Stiega Larssona.
Dla niewtajemniczonych, czyli nieszczęśliwych współobywateli, informacje podstawowe:
Millenium to prawie 2,000 stron do czytania, podzielonych na trzy quasi autonomiczne części:
„Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”,
„Dziewczyna, która igrała z ogniem”,
„Zamek z piasku, który runął”,
rozpoczęcia lektury omawianego cyklu nie polecam rolnikom w okresach intensywnych prac polowych, księgowym w I kwartale, gdy najważniejszy jest bilans, studentom w okolicach sesji egzaminacyjnych oraz cierpiącym na hemoroidy,
w gronie rodzinnym nie zalecam zbytniego werbalnego wychwalania czytanej książki, gdyż spowodować może to konieczność wyznaczania harmonogramu dostępu do dzieła, a w skrajnych przypadkach szantażowania pozwem rozwodowym lub użycia siły wobec latorośli, co oznacza, jak powszechnie wiadomo, możliwość narażenia się na analogiczny odwet .

Będąc dość aktywnym czytelnikiem Miejskiej Biblioteki w Zabrzu od mniej więcej roku do uszu moich docierały informacje o komitetach kolejkowych, zmianach na listach rezerwacyjnych, oraz, co najbardziej charakterystyczne, o zawartości poszczególnych części trylogii, mniej lub bardziej udanie streszczanej przez szczęśliwych Czytelników Czytelnikom mniej szczęśliwym, którzy lekturę musieli rozpocząć od „Zamku z piasku” na przykład.

W swoim życiu czytelniczym unikałem kupowania i czytania na podstawie propagandy szeptanej lub recenzji, które czytałem raczej już po lekturze.
Był jeden wyjątek - „Ulisses” Jamesa Joyce w pierwszym polskim wydaniu (sprawdziłem w Internecie – to nie mogło być tak dawno – w 1963 roku). Arcydzieło sprytem i znajomościami się posługując zdobyłem, ciężarów podnoszenie odstawiłem, usiadłem i doczytałem do strony 17. Arcydzieło zamknąłem, odłożyłem na półkę, po tygodniu wyszukałem monolog Fanny, przeczytałem i tom w niebieskiej obwolucie odłożyłem na zawsze. Amen. Ale to temat na odrębnego posta.

Ad rem – nigdy bym prawdopodobnie nie pomyślał o próbie zabrania się za tam obszerne dzieło gdyby nie reakcja mojej żony na swoistą millenniomanię biblioteczną, o której żartobliwie i nieszczęśliwie wspomniałem. Mam załatwić i to już. Danka miała to szczęście, ze lekturę mogła rozpocząć we właściwej kolejności. Pierwszy raz moja żona czytała coś do 3 godziny w nocy, a przygotowywanie i konsumowanie posiłków były tylko antraktem. Odczekałem więc na zwolnienie tomu pierwszego i zacząłem pochłanianie treści.
Pochwała za zdolności marketingowe Wydawcy. Książki są drukowane czcionką 10 punktową na grubym papierze. Marginesy są spore, rozdziały przedzielane niezadrukowanymi stronami. Tom 600 – 700 stronicowy robi wrażenie jeszcze bardziej opasłego i takim jest naprawdę, a czyta się stosunkowo szybko, co może w wielu przypadkach pozytywnie nastrajać Czytelników. Ponieważ „Millennium” wydano po śmierci Autora nie można być pewnym czy takie chwyty marketingowe zostały zastosowane za wiedzą Larssona. Mam wrażenie, że jego wieloletnia praca jako grafika w największej szwedzkiej agencji prasowej TT miała ważne znaczenie przy redagowaniu wydawnictwa.
I te grafiki wplecione w tekst książek – a to mapa karaibskiego archipelagu Grenadyn, a to plan miejscowości, w której głównie toczy się akcja jednego z tomów, a to prawie jakby z teczki śledczego wyjęty plan mieszkania, w którym dokonano jednego z morderstw. Niby nic – ale takie zapożyczenia z Agaty Christie czy Conan Doyla wydaje mi się komiczne. W pierwowzorach plany takie pomagały skołowanym Czytelnikom, natomiast tutaj odgrywają rolę grafiki w Wikipedii i wypełniacza strony. Gdyż same intrygi kryminalno psychologiczne są stosunkowo proste i rozkład wysepek na Karaibach niczego nie wnosi.

Oczywiście nie mam zamiaru opisywać lub streszczać fabuły. To tak na marginesie. Opisuję wyłącznie swoje „pretensje” do – nie wiadomo do kogo ani czego. Chyba do samego siebie, że się nabrałem na szeptaną propagandę.
Bo czytało mi się Millenium wspaniale. Do 2/3 części drugiej, gdy to nagle stwierdziłem, ze lektura mnie denerwuje. Pierwszą przyczyną mojego dyskomfortu była maniera Autora dosłownego informowania Czytelnika, że Autor coś wie, ale nie powie. Że to coś jest straszne, lecz Czytelnik nie jest jeszcze przygotowany na wskazanie Mu co takiego potwornego się zdarzyło w przeszłości. To nie fair.
A jak już wbito mi w pamięć po raz 14, żebym przygotował się na horror, Autor nagle, ni z gruszki ni z pietruszki, jakby chciał wynagrodzić swoją irytującą tajemniczość, wyjawia sprawców morderstw, chociaż spora grupa szwedzkich policjantów, prokuratorów i freelancerów nie zajmuje się niczym innym od tygodni. I co ? I nic – Czytelnik wie, lecz teraz musi czytać dalej, jak zdeterminowani myśliwi uparcie idą nie po właściwych tropach. No to Czytelnik jest lepszy – on wie.
Przerwałem czytanie. Zbuntowałem się i jak prawie zawsze krótko przeanalizowałem intrygi w tekście zawarte – mam spore zastrzeżenia, ale pozostawiam je domyślności innych Czytelników.
A tak ogólnie, to lektura jest wspaniała, pełna suspensów oraz wiadomości o modelach mebli Ikei, metrażach (skromnie !) i cenach mieszkań na wtórnym rynku Sztokholmu, zarobkach różnych grup zawodowych (dla ułatwienia kurs korony szwedzkiej do PLZ w styczniu 2000 wynosił około 2,06). Nadmieniam, że podobny zasób informacji zawierają także kryminały szwedzkiego tandemu Maj Sjöwall i Per Frederika Wahlöö.
---
jm


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl






Millennium, which is read power and enough
Jerry is the author of the article

The problem of filling a few days doing nothing compulsory tried to solve, inter alia, reading thick books three best-selling Polish long-term rental - "Millennium", who died in 2004, the Swedish author Stieg Larsson.For the uninitiated, the unfortunate fellow citizens, the basics:Millennium is almost 2,000 pages to read, divided into three quasi-autonomous parts:"Men who hate women","The girl who played with fire""The castle of sand that collapsed,"start reading the series in question do not recommend to farmers during periods of intensive field work, an accountant in the first quarter, when the balance is most important, students in the area of ​​examination sessions and suffering from hemorrhoids,your family do not recommend too much verbal praise is reading the book, because it may cause the need for determining the timing of access to work and, in extreme cases, blackmail or divorce proceedings against using force against the branches, which means, as is well known, the possibility of exposure to the same retaliation.
 
Being a fairly active reader in Zabrze City Library for about a year to reach my ears queuing information about committees, changes in reservation lists, and, most characteristic of the contents of each part of the trilogy, more or less successfully streszczanej lucky readers by readers less fortunate, who had to start reading from the "Castle of Sand," for example.
 
In my life I avoided buying a reading and reading based on whispering propaganda or reviews that I read more after reading.There was one exception - "Ulysses" by James Joyce in the first Polish edition (I checked the Internet - it could not be so long ago - in 1963). A masterpiece of cunning and friendships are using donated, lifting weights put down, I sat down and I read to the 17th Closed masterpiece, put down on the shelf after a week I found a monologue Fanny, I have read and volume in the blue jacket hung up forever. Amen. But it is a separate topic for the post.
 
Ad rem - I would probably have thought about trying to prevent the extensive work as there were it not for my wife's reaction to specific millenniomanię library, which humorously and said unhappily. I have to settle and that's it. Danka had the good fortune of being able to begin reading in the correct order. The first time my wife was reading something for 3 hours at night, and preparing and consuming meals were only intermission. So I waited to release the first volume and began to absorb the content.Praise for publishers marketing capabilities. Books are printed in 10 point on thick paper. The margins are huge, chapters separated by niezadrukowanymi parties.Volume 600 - page 700 impresses even more bloated and this is really, and read relatively quickly, which can in many cases positively customize the readers. As the "Millennium" was issued after the death of the author can not be sure whether such marketing tricks have been used for knowledge Larsson. I feel that his many years of work as a graphic in the largest Swedish news agency TT was important when writing publications.And these graphics woven into the text books - and a map of the Caribbean archipelago of the Grenadines, and the town plan, in which the action takes place mainly from volumes one and it's almost as if the investigator removed the briefcase housing plan, which has been one of the murders. Seemingly nothing - but such borrowings from Agatha Christie or Conan Doyle seems to me ridiculous. The prototypes such plans help skołowanym readers, but here plays the role of graphics in Wikipedia and the filler. For the same psychological intrigue kryminalno are relatively simple and the distribution of islands in the Caribbean does not bring anything.
 
Of course I'm not going to describe or summarize the plot. It's in the margin. Only describe their "grievances" to - do not know to whom or what. I think to myself that I gained the whispering propaganda.Because I read a great Millennium. To 2 / 3 of the second, when suddenly I found from reading me nervous. The first cause of my discomfort was the author's literal manner to inform the reader that the author knows something, but do not tell. That something is terrible, but the reader is not yet prepared to identify him as such a horrible happened in the past. It's not fair.And as I have driven through my heart again 14, I prepared for the horror, the author suddenly, nor of pears than with parsley, if to compensate for its irritating mystery, reveals the perpetrators of the murder, although a large group of Swedish police officers, prosecutors and freelancers are not dealt with nothing else for weeks. And what? And nothing - the reader knows, but now must continue to read as stubbornly determined hunters do not go after the right trail. Well, the reader is better - he knows.I stopped reading. Revolted and as almost always briefly analyzed in the text contained intrigue - I have considerable reservations, but leave them domyślności other readers.And generally, this reading is a wonderful, full suspensów and news about models, Ikea furniture, living areas (modestly!) And housing prices in the secondary market in Stockholm, the earnings of different occupational groups (for ease of the Swedish krona exchange rate for the USD in January 2000 was about 2, 06). Mention that a similar amount of information also include the Swedish detective duo Jan and Per Frederik Sjöwall Wahlöö.