Saturday, November 10, 2012

Bogać się kiedy śpisz Ben Sweetland



Zanim opowiemy Ci, o czym jest ta publikacja, chcielibyśmy przedstawić Ci opinię czytelnika, która najtrafniej ją opisuje:

Na tego ebooka natknąłem się kilka razy i kilka razy zrezygnowałem, bo tytuł nie zadziałał na mnie zbyt pozytywnie, kojarząc mi się z magią i myśleniem życzeniowym. Po ściągnięciu darmowego fragmentu i lekturze całości książki mogę uspokoić tych, którzy obawiają się podobnych rzeczy. Ebook napisany jest rzeczowo i żadnych czarów nie proponuje, jedynie trochę pracy z własną podświadomością. Wiele cennych wskazówek, wiele inspirujących przykładów. Ogólnie wystawiam ocenę bardzo dobrą i polecam!
Marcin Jaskulski
ekonomista, numizmatyk, od lat zainteresowany samorozwojem
Jak stać się dwa razy lepszym – w czymkolwiek
tylko chcesz – w ciągu jednej nocy?*
* Piszę, że tylko dwa razy lepszym, ale są osoby, które stały się nawet dziesięć razy lepsze w ciągu jednej nocy. Oczywiście wykorzystały one potęgę twórczej podświadomości...

Pewnie tytuł tej książki wydaje Ci się zupełnie niewiarygodny, prawda?
Oczywiście nie można traktować go dosłownie. Niemniej, ludzie, którzy przeczytali tę książkę, wiedzą już, jak wykorzystać swoją podświadomość (która pracuje także, kiedy Ty śpisz).

Zmienili swój sposób myślenia na taki, który pomógł im osiągnąć to, o czym marzyli:
udany związek, wpływ na innych, zdrowie czy pieniądze.

Książka przedstawia bardzo interesujące podejście do możliwości oddziaływania na swoje życie poprzez oddziaływanie na swoją podświadomość. Już fragmenty tej publikacji, których słuchałem trzy miesiące temu podczas podróży do Helsinek na Mistrzostwa Świata Agility, pozwoliły mi doskonale nastawić się psychicznie do startu. W rezultacie polscy kibice komentując moje biegi stwierdzili, że nigdy jeszcze nie widzieli tak dobrych moich startów. Dalej w wolnych chwilach słucham tej publikacji, by mi nie umknęły zasady w niej zawarte.
Leszek Kalisz


"Jeśli miałbym zarekomendować jakąś książkę ze Złotych Myśli jako taką, po której przeczytaniu, można stać się zupełnie innym człowiekiem, z pewnością jedną z takich książek byłaby Bogać się, kiedy śpisz Bena Sweetlanda.

To książka, którą śmiało można brać na wakacje, z których wróci się nie tylko niezwykle wypoczętym, ale także i odmienionym człowiekiem, ukierunkowanym na sukces i zdobywanie bogactwa (nie tylko materialnego!)".
- Mateusz Chłodnicki, założyciel wydawnictwa Złote Myśli

Niektórzy ludzie nie mają pojęcia,
jaki potencjał w nich drzemie...
Pozwól, że na początek poruszę odrobinę teorii, która jest niezbędna do zrozumienia całości tego, o czym mówię. Cały nasz umysł jest podzielony na dwie części:

Świadomą
Odbiera ona wrażenia za pomocą zmysłów wzroku, słuchu, dotyku, smaku i węchu. Jest bardzo skuteczna w podejmowaniu tysięcy codziennych decyzji. Kiedy wykonujesz jakąkolwiek świadomą czynność – bierzesz ze stołu ołówek, mówisz do kelnera, dzwonisz do kogoś – Twoja Świadomość wysyła sygnały do Twojego ciała. Kiedy zaś zasypiasz, Twoja Świadomość także zasypia.

Nieświadomą
Ta druga część umysłu nie śpi nigdy. To jest właśnie Twórcza Podświadomość. Twórcza Podświadomość dosłownie utrzymuje Cię przy życiu. Odpowiada za nieświadome funkcje, takie jak bicie serca i oddychanie. Dla nas jednak najważniejsze jest to, że Twoja Twórcza Podświadomość steruje także Twą osobowością, Twym charakterem, popędami oraz najgłębszymi i najbardziej skrytymi pragnieniami!






Tylko pomyśl, co mógłbyś osiągnąć,
świadomie sterując Twórczą Podświadomością
i wykorzystując ją do osiągania swoich celów
To, czego się dowiesz, jest bezcenne...

Ta książka pokazuje, jak używać własnej podświadomości, gdy śpisz, aby osiągnąć to, czego chcesz od życia... Lepszy związek, małżeństwo, pieniędze, wpływ na innych.

Na własne życzenie będziesz mógł używać swojego twórczego umysłu w rozwiązywaniu codziennych problemów, podejmowaniu właściwych decyzji i znajdowaniu sposobów na osiągnięcie swoich celów.

Możesz mieć 3 książki zamiast 1: zobacz+
Tę publikację możesz zakupić w specjalnym pakiecie "Twój Sukces w Twoich rękach".
Dzięki temu zaoszczędzisz 35,20 zł oraz zdobędziesz jeszcze 2 książki, które stanowią idealny zestaw dla każdego, kto myśli na poważnie o zmianach w swoim życiu i chce osiągnąć sukces. Osobiście polecam i daję gwarancję, że będziesz zadowolony z tych publikacji.




To wszystko będzie się dziać
praktycznie z nocy na noc
Dzięki tym technikom będziesz mógł iść spać z problemem, a obudzić się już z gotowymi odpowiedziami i rozwiązaniami, które zadziwią Cię swoją skutecznością.

Nie wierzysz, że to możliwe?
Książka ukazuje całą naszą ukrytą wewnętrzną moc. Pokazuje, jak radzić sobie ze wszystkimi problemami, nie tylko materialnymi. Wpłynęła na mnie bardzo pozytywnie ze względu na dużą ilość przykładów z życia wziętych, dzięki którym wiem, że i ja tego dokonam. Polecam ją każdemu, kto chce spojrzeć na świat w lepszy niż dotychczas sposób.
Kacper Chmielowiec
uczeń LO


Dzięki odblokowaniu swojego umysłu zaczniesz automatycznie więcej pamiętać, wzmocnisz swoją pamięć oraz inne siły umysłu. Pozwoli Ci to zbudować pewność siebie, wydobyć ukryte talenty oraz pokaże Ci, że możesz być bogaty.

Jak już niedługo będziesz miał okazję się dowiedzieć, sam proces komunikowania się z twórczym umysłem jest całkiem prosty. Niektórzy potrzebują kilku dni na poznanie tego bezcennego sekretu. Inni potrzebowali na to tylko jednej nocy. To naprawdę cudowne przeżycie – tak nagle znaleźć magicznego dżina wykonującego wszelkie nasze rozkazy.

Być może zastanawiasz się, czy to, co tutaj opisuję, to prawda. Może brzmi to dla Ciebie zbyt dobrze, żeby było prawdziwe. Dlatego chciałbym, abyś posłuchał teraz historii ludzi, którzy nieświadomie wykorzystali swój twórczy umysł.

Pewna staruszka była otoczona przez osoby nieustannie przypominające jej o starości, prowadzały ją one do lekarza, pilnowały, żeby brała różne pigułki, i przypominały jej o wieku. Po wielu latach rozłąki z synem wyjechała z nim do dużego miasta. Wszyscy myśleli, że ją to zabije, jednak chłopak był bardzo entuzjastyczny i swoim entuzjazmem i radością życia zaraził także swoją „schorowaną” matkę. Okazało się, że staruszka – mimo swojego wieku – miała jeszcze w sobie dużo energii i daleko jej było do siedzenia i czekania na śmierć. Odwiedzali ciekawe miejsca, starych znajomych i aktywnie spędzali czas.
Pewien człowiek całe swoje życie pracował fizycznie i po sześćdziesiątce zaczął się szybko starzeć. Dzięki małemu oszustwu „wykazano” mu, że był w błędzie i jest o dziesięć lat młodszy, niż myślał. Niemal natychmiast zaczął wyglądać młodziej, młodziej też się poczuł i zachowywał. Znowu mógł ciężko pracować i nic mu nie dolegało. Wyraźnie uznał w swej Twórczej Podświadomości, że sześćdziesiątka to czas, kiedy należy zwolnić i zacząć narzekać – dokładnie tak, jak to robili wszyscy jego kumple.
Słowo od Joe Vitale – autora „Hipnotycznego marketingu”
“Drugim krokiem było… zajęcie się czymś innym i pozostawienie tej sugestii mojej podświadomości. Poszedłem i zrobiłem pranie. Całe pranie. (Jakieś 7 załadowań pralki). Poczytałem książki, jak na przykład: „Bogać się, kiedy śpisz” („Grow Rich While You Sleep”) Bena Sweetlanda.„

Już niedługo dowiesz się wielu ciekawych rzeczy i poznasz sekrety Twórczej Podświadomości:


Dlaczego kluczem do Twojego sukcesu jest Twój własny twórczy umysł i jak go wykorzystać, aby osiągnąć swoje cele możliwie najszybciej?
Jak odnosić się do bogactwa? Wiem, że to dziwnie brzmi, ale aby być bogatym, trzeba mieć do tego odpowiedni stan umysłu i przekonania.
Na czym polega prawo obfitości i jak dokładnie działają jego mechanizmy? Poznaj to prawo, a dzięki niemu Twoja droga do sukcesu (szczególnie tego finansowego) znacznie się skróci.
Skąd pochodzą nasze siły umysłowe, kreatywność i inteligencja? Dowiedz się, gdzie mają źródło te wszystkie najważniejsze w osiąganiu sukcesu czynniki i jak wpłynąć na nie, aby jeszcze bardziej się rozwinęły.
Jak być dwa razy lepszym tylko dzięki zmianie toku i sposobu myślenia? Uwierz mi albo i nie, ale większość ludzi dzięki temu faktowi stała się nie tylko dwa, ale i nawet pięć, sześć, dziesięć razy lepsza.
Jak wypracować w swoim umyśle świadomość zdrowia?
Pieniądze – czy są mitem? Poznaj alternatywne spojrzenie na pieniądze i to, co dzięki nim kupujemy i dostajemy.
Początkowo bylem lekkim sceptykiem (zresztą chyba jak inni) wobec tej książki, ale po... UWAGA!: Niechlujnym kilkuminutowym (jednorazowym) zastosowaniu zasad z książki zasypiając czułem sie podekscytowany jutrem! Co było potem? Po raz pierwszy od kilku lat budzik nie musiał dzwonić cyklicznie przez 20 minut, żebym wstal! Reszta dnia była jeszcze wspanialsza pod każdym względem! (nie ma sensu wnikać w szczegóły) Powiem tylko, że przez moją pozytywność akurat tego dnia jakoś każdy chciał ze mną pogadać i też sie pośmiać :) To jedna z najlepszych książek, jakie przeczytalem w życiu!!! Bym dał 7+, gdyby była mozliwość :)
Tomcio
15-latek, rozwojowiec i pasjista :)
Jak skłonić swój twórczy umysł, aby na Ciebie ciężko pracował? Najlepsze w tym jest to, że praktycznie nie będziesz odczuwał żadnego wysiłku czy znużenia, bo pracuje Twoja podświadomość, której nie czujesz.
Jak wymazywać stare wspomnienia? Chciałbyś mieć mentalną gumkę, którą można wymazać wszystko, co siedzi Ci w głowie, a czego nie chcesz?
Jak zacząć budować własną świadomość sukcesu? Każdy z nas ma w sobie świadomość sukcesu, którą trzeba tylko wydobyć na powierzchnię – dowiedz się, jak to skutecznie zrobić.
Jak przełamać nieśmiałość, rozwinąć w sobie magnetyczną osobowość, która będzie przyciągać do Ciebie inne osoby?
Jak pomagając innym, pomagać tak naprawdę sobie? Dowiedz się, w jaki sposób możesz dzięki pomaganiu innym pomóc w głównej mierze samemu sobie.
Cała prawda o Twoich myślach i jak się nimi posługiwać w taki sposób, żeby Ci służyły.
Prawdy, mity i naukowe badania na temat naszych myśli oraz tego, w jak dużej mierze działa na nas nasza podświadomość.
Jak przestać się martwić? Poznasz konkretne rozwiązania dotyczące takich problemów, jak: martwienie się, zbytnie przeżywanie swojej pracy, zazdrość o jakąś osobę, wyrzuty sumienia, zawiść, lenistwo, nienawiść, planowanie przyszłości, lęk przed śmiercią.

Unikatowa propozycja: WIECZNA GWARANCJA
Przeczytaj, aby dowiedzieć się, dlaczego zakupy u nas są w 100% bezpieczne
Jesteśmy pewni jakości wiedzy, którą wydajemy i prezentujemy w naszym wydawnictwie. Dlatego udzielamy specjalnej gwarancji, aby Twoje zakupy były absolutnie bezpieczne. Jeśli zakup nie spełni Twoich oczekiwań, możesz dokonać zwrotu, odzyskując 100% wydanych na niego pieniędzy.



No dobrze, ale co zrobić, jeśli mam
poważne problemy ze spaniem?
Skoro omawiamy teraz problem bogacenia się podczas snu, nie od rzeczy będzie powiedzieć kilka słów na temat sposobów uzyskania spokojnego, regenerującego siły snu.

Większość ludzi narzeka na trudności z zasypianiem. Niektórzy zasypiają niemal natychmiast, ale potem budzą się i nie mogą zmrużyć oka przez znaczną część nocy. Inni przez co najmniej godzinę po położeniu się do łóżka nie mogą zasnąć.

Wiesz już, że podświadomość najsprawniej pracuje wtedy, gdy świadomość jest wyłączona, z czego wynika, że nauczenie się, jak szybko, bez wysiłku zasypiać, by spać spokojnie do samego rana, to naprawdę ważna sprawa. Z tej książki dowiesz się, jak tego dokonać, bo jest to w istocie całkiem proste.

Dostępna także specjalna wersja dźwiękowa
AUDIOBOOK
Wersja dźwiękowa (audiobook) została nagrana przez profesjonalnego lektora i zapisana w formacie mp3. Dzięki temu wystarczy, że kupujesz audiobooka, wgrywasz go na swój odtwarzacz mp3 i od razu:
możesz słuchać książki, gdziekolwiek jesteś;
nie potrzebujesz ani odpowiedniego oświetlenia, ani użycia rąk - możesz np. jechać samochodem i słuchać, ćwiczyć na siłowni i słuchać...;
dzięki wielokrotnemu przesłuchaniu materiału świetnie sobie utrwalisz motywacyjne treści książki i łatwiej wprowadzisz je w życie;
jeśli jesteś słuchowcem - będziesz zaskoczony tym, jak łatwo i przyjemnie przyswaja się wiedzę dzięki audiobookowi.


Friday, October 26, 2012

Inny nie znaczy zły


Inny nie znaczy zły

Autorem artykułu jest Dominika Ewa Palka

Warto przecztać tę książkę, aby dowiedzieć się czegoś wiecej o Zespole Aspargera, ale głównie po to, aby dowiedzieć się, że dziecka nie kocha się za to, co robi, albo czego nie robi,  dziecko kocha się za to kim jest..
Inny nie znaczy zły

„W naszym domu” to tytuł kolejnej powieści Jodi Picoult. Już od pierwszych stron przenosimy się w niezwykły świat  rodziny Huntów.  Ta nietypowa, trzyosobowa rodzina potrafi być z jednej strony bardzo przewidywalna z drugiej jednak niezwykle zaskakująca. W jej skład wchodzą; Jacob- pewien osiemnastolatek, jego młodszy brat Theo oraz matka Emma. Jak zwykle u Jodi Picoult bywa postacie te nie są szablonowe. Poznajemy bohaterów targanych różnymi emocjami, uwikłanych w różne trudne zdarzenia, dokonujących niełatwych wyborów. Padają pytania, na które nie można postawić jednoznacznej odpowiedzi. Jak najlepiej wychować chore dziecko? Jak poradzić sobie z przeciwnościami losu nie mając wsparcia w ukochanym mężczyźnie? Dlaczego inni nie rozumieją mojego postępowania? I wreszcie szereg pytań chorego Jacoba; Jak zachować się w danej sytuacji? Bo to, co dla przeciętnego nastolatka, człowieka nie stanowi problemu, czyli nawiązywanie lepszych lub gorszych relacji międzyludzkich, dla bohatera staje się wyjątkowym wyzwaniem.
Nazwałabym tę książkę niezwykle przydatną. Niemal każda osoba, która przeczytała tę pozycję potwierdza, że jest to lektura obowiązkowa dla   rodziców i  osób, które pracują z dziećmi. Główny bohater Jacob to chłopiec z zespołem Aspargera. Autorka wyczerpująco przedstawia zakres tego zagadnienia. Co więcej problem zostaje rozpatrzony z różnych stron; począwszy od opinii lekarzy, pedagogów, matki, a nawet samego chorego. Zaburzenie to cechuje się brakiem umiejętności społecznych. Izolacja, impulsywność, obsesja na punkcie jednego tematu, niezdolność do komunikacji, niezdarność ruchowa to tylko niektóre cechy bohatera. Świat Jacoba, a tym samym jego rodziny rządzi się swoimi prawami. Dom, który stworzyła  samotna matka jest  wręcz wzorcowy. Aby syn mógł prawidłowo funkcjonować  Emma zadbała przede wszystkim o  poczucie bezpieczeństwa, spokój i ciepło. Najważniejsze aby przestrzegać odpowiedniego rytmu dnia, zadbać o odpowiednią dietę bezglutenową, bezwzględnie stosować się do ustalonych zasad.
„W naszym domu”  to  piękna, wzruszająca historia o sile matczynej miłości. Główna bohaterka Emma jest silną, niezależną kobietą. Nieustannie wspiera  syna, dba o fachową opiekę, chce jak najwięcej dowiedzieć się o chorobie aby pomóc dziecku. Choć sama wychowuje dwójkę chłopców nie użala się nad sobą. Emma jak każda matka nie traci nadziei. „Kiedy ktoś spogląda w twarz noworodka, nigdy nie myśli ile zła może spotkać tego małego człowieka w dalszym życiu. Widać wtedy tylko otwierające się przed nim możliwości, pierwszy uśmiech, pierwsze kroki, ukończenie szkoły średniej, wesele, własne dziecko trzymane w dłoniach.” Stwierdzenie zaburzenia Jacoba staje się początkiem trudnej drogi. Matka nie poddaje się, nie zraża  opiniami innych. W każdej sytuacji walczy o swoje dziecko. Stara się zrozumieć jego zachowanie, chce aby ludzie zrozumieli, że „inny” nie znaczy „zły”. Podobne wartości wpaja młodszemu synowi. Aby jak najlepiej wspomagać rozwój syna szuka możliwości, otwiera zamknięte drzwi.„Macierzyństwo to syzyfowa praca. Fastrygujesz jeden szef,  a zaraz pęka drugi.”
W powieści nie brakuje również wątku kryminalnego. Z zapartym tchem śledzimy sprawę pewnego morderstwa. Dzięki pasji Jakoba poznajemy zagadki kryminalistyki, przenosimy się na miejsce zbrodni. Odkrywamy nowe poszlaki. W dodatku gdy policja znajduje zwłoki jego instruktorki umiejętności społecznych, on sam staje się głównym podejrzanym.
Warto przeczytać tę książkę aby dowiedzieć się więcej o Zespole Aspargera, ale głównie po to aby zrozumieć, że; „Dziecka nie kocha się za to, co robi albo czego nie robi, dziecko kocha się za to kim jest.”

Dominika Palka, Źródło; „W naszym domu” Joudi Picoult’
Recenzja ukazała się w  "Wysokich obcasach" -dnia; 13.06. 2012
---

Dominika Palka

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Być kobietą i nie zwariować


Być kobietą i nie zwariować

Autorem artykułu jest Dominika Ewa Palka

Niejedna kobieta zastanawia się, jak przetrwać w natłoku codziennych obowiązków? Co więcej, jak poradzić sobie z nagromadzonymi emocjami, dziwnymi sytuacjami, niechcianymi słowami. Jedno jest pewne: trzeba o nich mówić, dzielić się nimi, a książka Katarzyny Miller i Moniki Pawluczek jest ku temu doskonałą okazją.
Być kobietą i nie zwariować
Praca, dom, dzieci, to tylko niektóre kobiece obowiązki. Wciąż za mało czasu dla siebie. Lista  rzeczy do zrobienia nie zmniejsza się od lat. Co zrobić, żeby nie zwariować? Czasem pomaga rozmowa z przyjaciółką, kimś bliskim. Niestety, i na to nie ma już czasu i siły. Książka Katarzyny Miller i Moniki Pawluczek „Być kobietą i nie zwariować” jest zapisem kobiecych rozmów na temat ich rozterek, lęków, toksycznych przyzwyczajeń. Warto przeczytać, aby przekonać się, jak zmienić życie na lepsze. Większa świadomość to lepszy standard życia. Okazuje się, że najlepszym kluczem do zrozumienia siebie to spojrzenie na swój prawdziwy obraz. Człowiek ma skomplikowaną strukturę. Nikt nie jest tylko dobry, zawsze najlepszy we wszystkim. Każdy ma drugie oblicze, to gorsze, mniej znane, to, którego wolimy unikać. Trzeba poszukać odpowiedzi na pytania: kim jestem? Co na mnie wypływa? Co mogę ulepszyć? Sami decydujemy, jak będzie wyglądało nasze życie.
Istnieją dwie rzeczywistości, które należy wziąć pod uwagę: przeszłość i teraźniejszość. Czasem zastanawiamy się, dlaczego reagujemy na pewne sprawy tak wybuchowo, emocjonalnie. Nie potrafimy rozmawiać spokojnie z naszymi najbliższymi. Co gorsza, własne problemy, lęki, przelewamy na innych. Okazuje się, że wiele z nich ma swoje podłoże w dzieciństwie. Nie czułyśmy akceptacji ze strony rodziców, nie mówiłyśmy o swoich uczuciach, nie chwalono nas. Należy przeanalizować tę sytuację. Jeśli tak faktycznie było, to pierwszym  zadaniem kobiety jest: „dokochanie siebie”. Oznacza to, że należy czynić to, czego nie dostałyśmy w dzieciństwie, poznać siebie i pokochać. Tak, aby móc tę miłość dać innym, najbliższym. Pozbycie się kompleksów to trudne zadanie, a jednak gra warta jest świeczki. Okazuje się, że osoby, które nie były chwalone  w dzieciństwie, nie czuły akceptacji ze strony rodziców, często szukają jej w życiu dorosłym. Zrobią wszystko, aby zyskać aprobatę, zostać docenionym; przepracowują się, poświęcają, wykonują coś, co nie sprawia im satysfakcji, cierpią, a  w rezultacie mają żal do siebie.„Dla zdrowych rodziców dziecko to cud-malina - czy ono krzywe, czy ma odstające uszy, piegi, czy ono chude czy grube, ryże, czy matematyki ni w ząb nie rozumie. I tak jest po prostu cudem świata”.
Warto przemyśleć tę kwestię, nie tylko ze względu na swoje samopoczucie, ale także ze względu na  rodzinę. Zdrowa, szczęśliwa mama wychowa takież dzieci.
Zrozumienie przeszłości pomaga w pełnym odczuwaniu teraźniejszości. Niemniej nie każda kobieta docenia to, co ma. Okazuje się, że wiele z nas stale  narzeka i krytykuje to, co nam dane. Sedno problemów wielu kobiet to: ”Dźwiganie problemów całego świata i poczucie totalnej samotności, smutku, czasem nawet rozpaczy, że nie ma za to, żadnej nagrody”. To kolejna zasadzka kobiecej psychiki. Nie potrafimy się cieszyć z tego, co mamy. Czasem ukrywamy nasze zniechęcenie i brak akceptacji siebie, niepewność, pod maską pracoholizmu i perfekcjonizmu. O ile naprawdę lubimy ład i porządek, to nie ma problemu, sprzątanie staje się przyjemnością. Gorzej, jeśli czekamy na nieustanne pochwały lub snujemy długie, męczące tyrady o naszym zmęczeniu. „Kiedy traktujesz siebie jak wieloczynnościowego robota, stajesz się nim”. Nie potrafimy wypoczywać, stale gdzieś pędzimy. Mamy jakieś zadania do wykonania, planujemy każdą chwilę życia. Terapeutka Katarzyna Miller poleca odpoczynek dla siebie i innych. Nie bądźmy chodzącą doskonałością, ponieważ ideały nie istnieją. Czasem trzeba sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa bądź po prostu na gorszy dzień.
Można także ukrywać siebie w innych rzeczach. Za maską perfekcyjnego makijażu. tytułów naukowych czy ekstrawaganckich, drogich ubraniach. Udawanie kogoś innego zawsze odbija się na nas samych. Kobiety starają się zawsze ładnie wyglądać, być grzeczne, nie sprawiać problemów, bo tak trzeba, tak zostały wychowane. Nie pokazujemy prawdziwej twarzy, nie mówimy o tym, co nas boli, bo nie wypada. Pamiętać należy, że każdy ma dwa oblicza, nie maskujmy tej drugiej, słabszej strony. Ona jest częścią nas. Czasem musisz być płacząca, nieumalowana, brzydka, niepewna. Bądź sobą, tą prawdziwą.

Nie wolno również zapominać o dziękowaniu sobie. Każdy człowiek jest niepowtarzalny i wyjątkowy. Nie bójmy się mówić o tym otwarcie. „…życie nie jest spełnianiem  obietnic. Jako dorośli możemy poczuć się dużo bardziej twórcami naszego życia, zamiast ciągle być oczekującymi.” Stwórz sobie codziennie listę rzeczy, które udało Ci się zrealizować. Pochwal się za to. Szukaj pozytywów w swoim zachowaniu, zobacz, jak wpływasz na otoczenie, jak Twoje  słowa i czyny zmieniają świat. Dziękuj za wszystkie rzeczy, jak: słońce, miłość, rodzina. Szczęśliwy człowiek to ten, który potrafi doceniać to, co ma.
Niestety, często nie potrafimy zaufać sobie i czekamy, aż coś lub ktoś z zewnątrz odmieni nasze życie. Nie wierzymy, że możemy dać coś od siebie, decydować o ważnych sprawach. Zazwyczaj oddajemy nasze sprawy w ręce innych: przyjaciółek, rodziców czy mężczyzn. Relacje z innym są oparte na stawianiu warunków, założeniach. Tym samym towarzyszy nam strach przed stratą czy utratą pewności siebie. Lepiej mieć coś byle jakiego, ale mieć, niż szukać czegoś wartościowego. ”Nie ma przyjaźni opartej na komplementach. Przyjaźń buduje się na rzeczach trudnych. Na prawdzie. Na ryzyku.” Ludzie boją się bliskich związków, bo boją się zranienia. Kolekcjonują cierpienie, zamiast iść naprzód. Trzeba pogodzić się z faktem, że coś się kończy: miłość, przyjaźń. Trzeba czekać na coś nowego.„Koleżanki są takimi  satelitami, które oklaskują związek, albo przydają się, kiedy  związek się rozpada.” Szukajmy prawdziwych przyjaciół, mężczyzn, którzy w pełni nas zaakceptują, takimi jakimi jesteśmy. Bądźmy szczerzy. Mówmy o tym, co nas boli, co nam u innych przeszkadza. Dobra relacja powinna być dwustronna, odwzajemniona.

Obojętnie, jakie role pełnimy: przyjaciółki, matki, żony, mamy ważne zadanie do spełnienia. Pierwszymi krokami do zrozumienia siebie i innych są: umiejętność dobrej komunikacji, akceptacja siebie, wewnętrzny spokój, pogodzenie się z przeszłością i szukanie pozytywnych wzorców w teraźniejszości. W każdym wieku można się nauczyć nowych rzeczy, trzeba być wzorem i wsparciem dla dzieci, przyjaciół i innych, a nie tylko narzekać i krytykować. Można, a nawet trzeba się bawić i cieszyć życiem. „Zostań autorką swojego życia, a nie jego ofiarą” Do tego namawiają autorki książki „Być kobietą i nie zwariować”

Dominika Palka
Źródło: Katarzyna Miller, Monika Pawluczuk „Być kobietą i nie zwariować”
---

Dominika Palka
Recenzja była publikowana na stronie www.allebabka.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Pudełko ze szpilkami


Pudełko ze szpilkami

Autorem artykułu jest Dominika Ewa Palka

Wakacje w pełni. Póki co cieszy nas plaża, słońce i dobra ksiażka. Polecam lekturę Grażyny Plebanek "Pudełko ze szplikami". Jest to pozycja łatwa i przyjemna, a jednocześnie skłaniająca do myślenia.
Pudełko ze szpilkami
Wakacje to najlepszy czas  na relaks z książką. Wybierając się na wczasy, warto znaleźć odpowiedni tytuł, który umili nam wolne chwile. Jedną z takich pozycji może być książka Grażyny Plebanek „Pudełko ze szpilkami”. Powieść ta została wydana po raz pierwszy w 2002 jako nagroda w konkursie wydawnictwa Zysk i S-ka „Dziennik polskiej Bridget Jones”. To z pewnością historia, w której każda z pań odnajdzie cząstkę siebie. Tytułowe szpilki bez wątpienia są symbolem kobiecości. Kojarzą się one z seksapilem czy luksusem. Prawie każda z nas albo marzy o tym, aby posiadać choć jedną parę takiego obuwia albo już je posiada. Według kobiecych czasopism dobra torba, obuwie i fryzura to już połowa sukcesu. Nie inaczej jest z Martą, główną bohaterką powieści. To postać silna, niezależna, która realizuje swoje marzenia o karierze w dobrze prosperującej firmie. Potrafi o siebie zadbać, doskonale odnajduje się we współczesnych realiach... Co więcej, posiada wokół siebie grono bliskich przyjaciółek,  z którymi zawsze może się spotkać, przedyskutować ważne sprawy. Opowieść Grażyny Plebanek nie należy jednak do tych słodkich i prostych. Brnąc dalej w lekturę, okazuje się, że nic nie jest takie, jakie się z pozoru wydaje. Przychodzi czas, gdy należy odłożyć bądź schować seksowne szpilki, bo stają się niewygodne czy niepotrzebne. Tak dzieje się w świecie bohaterki, gdy  w jej życiu pojawia się pewien „latin lover” i dziecko. To moment  stwarzania siebie od nowa, odkrywania innej strony kobiecości, poznawania odmiennej rzeczywistości. Z dawnego życia pozostaje zatem puste pudełko, w którym można umieścić wspomnienia, przemyślenia i marzenia. Warto przeczytać tę książkę, aby przekonać się, jakie „szpilki” potrafi wbijać nam los. Autorka zapewnia jednak, że zawsze mamy możliwość wyboru.

 A dla kobiet, które chciałyby naprawdę się rozgrzać podczas wakacyjnych, nie zawsze ciepłych dni, proponujemy kolejną książkę Grażyny Plebanek „Nielegalne związki”.

Dominika Palka
Źródło; Grażyna Plebanek „Pudełko ze szpilkami”
---

Dominika Palka
Artykuł był publikowany na stronie www. allebabka.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zadziwiające techniki wywierania wpływu ujawnione!


Zadziwiające techniki wywierania wpływu ujawnione!

Autorem artykułu jest Patryk Turek Turkowski

Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, dlaczego niektórzy tak emocjonalnie reagują na wszelkie informacje na temat nowoczesnych metod wpływania na podswiadomość i zachowania ludzi?

Zaraz Ci wszystko wyjaśnię. Opowiem Ci też o tak subtelnych (a zarazem potężnych) technikach manipulacji, że nie uwierzysz w ich skuteczność, dopóki nie wypróbujesz, jak działają.

Niektóre z tych technik manipulacji mogą Ci pomóc w sprzedaży, negocjacjach lub zwykłym załatwianiu codziennych spraw. Inne sprawią, że nabierzesz niezwykłej pewności siebie w kontaktach zarówno z pojedynczymi osobami, jak i z dużymi grupami ludzi, na przykład w czasie wystąpień publicznych.

Cokolwiek jest lub będzie Twoim celem po zapoznaniu się z tą zadziwiającą publikacją - robisz to na swoją odpowiedzialność. Piszę o tym od razu, by uniknąć potem nieporozumień. Dostajesz do ręki mocne narzędzie. Korzystaj z niego ostrożnie i z wyczuciem.

Nikt nie namawia Cię do manipulacji. Przedstawione w książce triki i metody wywierania wpływu są tak dobrze opisane, że z łatwością wprowadzisz je w życie. Chodzi o to, że można się w nich tak zatracić, że już nigdy nie będziesz tą samą osobą. Czytaj uważnie dalej...

“Podsumowując, każdy z nas może odkryć swoje siły wpływu, jakich istnienia nawet się nie domyślał. Każdy może bowiem przyswoić sobie poniżej rozpisane techniki i wykorzystać je w praktyce. Warto jednak zastanowić się nad ich mocą, ponieważ często ludzie stosują owe metody tam, gdzie stosować ich nie powinni.

Zdarza się, iż mąż czy żona wchodzi w nawyk manipulacji tak głęboko, że zaczyna przenosić ją na pole rodziny. Zazwyczaj kończy się to katastrofalnie, gdyż prawdą jest, iż przeciętny człowiek kłamie kilka razy dziennie. Odkrycie kłamstw członka rodziny może być dla nas prawdziwym szokiem, choć w istocie nam zdarza się dokładnie to samo.

Dlatego warto zastanowić się nad tym, jak oddzielić stosowanie technik manipulacyjnych w pracy od domowego ogniska..."
Jacek Ponikiewski
 O co tu chodzi?

Najprościej wygląda to tak, że zachowanie każdego człowieka kontroluje dziwny twór zwany mózgiem. Dlaczego dziwny? No cóż, okazuje się, że przez 95% czasu działa on niezależnie od naszej woli i tylko około 5% podejmowanych na co dzień decyzji jest podejmowanych świadomie! Możesz sobie myśleć, co zechcesz, a i tak prawie wszystko, co robisz, myślisz i czujesz rozgrywa się poza Twoją świadomością. Niepokojące? I to jak!
Niezauważalny wpływ na ludzi


Co to znaczy? Ten, kto potrafi bezpośrednio wpływać na umysł
drugiego człowieka, wpływa na jego decyzje. Może na przykład
przyspieszyć bicie jego serca albo wręcz przeciwnie, uspokoić go w stresującej sytuacji. Ale to dopiero początek! Możliwości są znacznie większe. Co powiesz na prowadzenie rozmowy w taki sposób, by notorycznego sceptyka zamienić w religijnego wyznawcę wybranej firmy lub produktu? A można też sprawić, by zupełnie nieznana osoba błyskawicznie zaczęła Ci ufać, nagle polubiła Cię, a może nawet więcej.

Czytanie w myślach? Proszę bardzo!

Albo jeszcze inaczej. Co by było, gdybyś odkrył banalnie prosty sposób na czytanie w myślach dowolnej osoby? No, może nie dosłownie, bo cała sztuka polega na umiejętnej obserwacji twarzy, ale dzięki temu w każdym momencie doskonale wiesz, co ta osoba sobie myśli!

Tę umiejętność wykorzystują służby specjalne wielu państw, gdy muszą wyciągnąć głęboko skrywane informacje od osób, które na przykład podłożyły ładunek wybuchowy w publicznym miejscu i nie chcą ujawnić jego lokalizacji. Tortury to metody ze średniowiecza. Teraz informacje wyciąga się na kiwnięcie palcem - bez żadnego dotknięcia delikwenta.
 Czego się nauczysz dzięki nlp.

-Czytania w myślach.
-Rozpoznawania typów osobowości rozmówców.
-Szkicowania „tabel korzyści” oraz „map psychologicznych”.
-Metod wywierania wpływu poprzez oddziaływanie gestem i słowem (także pisanym).
-Wpływania na ludzkie odruchy podświadome i kodowanie pamięci neurotycznej rozmówcy.
-Poznasz techniki pytań podprogowych.
-Poznasz proste sposoby na podniesienie tętna pozytywnego/negatywnego oraz pobudzenie kory nadnercza i uwolnienia ogromnych ilości adrenaliny i dopaminy do krwi delikwenta.Jak mówić, by samym głosem wzbudzać pożądane emocje w słuchaczach i pobudzić ich do działania (oczywiście takiego, jakiego Ty chcesz).
-Jak przeprowadzać prezentacje (na dowolny temat) i za pomocą miejsca przemowy, postawy ciała i trików przenoszenia procesów myślowych rozmówcy w odpowiednie rejony mózgu kierować jego tokiem rozumowania.
-Jak wykorzystywać do swoich celów ludzkie zachowania podświadome, bazujące na automatycznym porządkowaniu przez mózg informacji, a także autowaloryzacji i dysonansie poznawczym.
-Jak “sprzedać” siebie, by dowolnie wybrana osoba “kupiła” wszystko, co jej zaproponujemy.
-Jak działają najlepsze techniki manipulacji o podłożu psychologiczno-społecznym.
I wiele innych, o których nie można napisać tutaj wprost, bo ktoś zaraz wpadnie na pomysł, że ta książka powinna być zakazana!
 Groźny arsenał

Jak widzisz, arsenał manipulacyjny jest przeogromny. Teraz wiesz, dlaczego na początku uprzedzałem, że nie bierzemy żadnej odpowiedzialności za skutki wykorzystania tej wiedzy.

---

Zaczepnięte z opisu "Manipulacja neuroperswazyjna"
Blog Rozwój Osobisty 

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nie ma rozpusty wiekszej niż myślenie...


Nie ma rozpusty wiekszej niż myślenie...

Autorem artykułu jest Dominika Ewa Palka

Istnieją tytuły, które trzeba koniecznie przeczytać. Ta pozycja z pewnością do nich należy. To książka ciepła, mądra, ciekawa. "Tak sobie myślę" Jerzego Stuhra to doskonała lektura na długie jesienne wieczory. Polecam.
Nie ma rozpusty większej niż myślenie…
            Słowa Wisławy Szymborskiej doskonale pasują do tych rozważań. Nie ma chyba nic ciekawszego niż wczytywanie się w myśli drugiego człowieka. Poznawanie go poprzez słowo. Szczególnie dziś, kiedy żyjemy szybko i byle jak. Książka Jerzego Stuhra „Tak sobie myślę” może być ku temu doskonałą okazją. Cieszy się ona sporą popularnością wśród czytelników. Być może dzieje się tak przez fakt, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Artyści z estrady odnajdą w niej opinie starszego kolegi, profesora, aktora. Nauczyciele mogą zwrócić uwagę na ciekawe refleksje na temat współczesnej młodzieży. Postronny człowiek zauważy interesujące wypowiedzi na temat świata i Polski. A towarzysze czasu choroby odszukają poczucie sensu, nadziei         i  wiary w przyszłość. Poleciłabym tę pozycję szczególnie młodym ludziom, ponieważ autor, człowiek doświadczony, pisze o tym, o czym ta grupa wiekowa zapomina albo nie chce wiedzieć. Między słowami pojawiają się te, które zostały wyparte ze współczesnego słownika. To: zdziwienie, dystans, pokora, uczciwość, ciekawość, niestety, też lęk i bezradność. „Najpiękniejszy artystyczny mozół zaczyna się, kiedy na początku, nic nie wiem.” Okazuje się, że  młodzi wszystko wiedza lepiej, nie potrzebują pomocy, nie znają uczucia wstydu, zwyciężają za wszelka cenę. Niestety, ci zdobywcy świata i wielkiej fortuny nie potrafią się śmiać ani z otoczenia, ani z siebie. Są pewni na zewnątrz, nie okazują strachu, a w środku pustka i żal. Wydaje się, snuje rozważania Stuhr, że nie potrzebują autorytetów. Dziś, aby zaistnieć, wystarczy kliknąć „Lubię to” na facebooku bądź wziąć udział w pierwszej lepszej produkcji.. „Tak sobie myślę, jakie dziwne życie zawodowe mają dzisiaj młodzi. Przepełnione permanentnym strachem. A więc strachem przed sukcesem i strachem przed brakiem sukcesu.”
           Książka stanowi zapis przemyśleń, notatek powstałych w trakcie naświetlań znanego i cenionego aktora. Nie ma tu jednak gwiazdorzenia, nie ma plotek ani sensacji. Jest historia człowieka myślącego, ciekawego świata, acz chorego. Pomimo zmęczenia, utraty sił witalnych, nie pozwala on sobie na bylejakość i powierzchowność. Czytając, odkrywamy współczesny portret inteligenta. „Tak odwaga wstydu, że się czegoś nie wie, że się jest niedouczonym, nieoczytanym, nie na bieżąco, nie trendy i umiejętność przyznania się do tego, to również w połączeniu z dyskrecją zajmowanego stanowiska – nieodłączne cechy inteligenta.”
            Lektura „ Tak sobie myślę” wzbudza zarówno uśmiech, jak i łzy. Bo płakać się chce, kiedy patrzy się na współczesną rzeczywistość. „Jakież bolesne i destrukcyjne dla wychowania dzieci są losy dzisiejszych trzydziestolatków. O jakich ambicjach mogą mówić…o jakich ambicjach rozmawiać w domu ze śmiertelnie zmęczoną matką wracającą z trzeciego sprzątania.” Z drugiej strony wzruszające są sceny solidarności  w czasie choroby, szczególnie ze strony tych najmłodszych czy oczekiwanie na upragnioną wnuczkę. Nowe życie daje siły i nadzieję na wygranie walki z chorobą. Warto sięgnąć po tę pozycję, aby odkryć świat ciekawego człowieka. Co więcej, cieszy fakt, że pomimo częstego stosowania skrótów myślowych typu „Lubię to” jest jeszcze wiele osób, które chcą się dziwić, przeżywać, dzielić się swymi doświadczeniami i czytać o nich.
---

Dominika Palka

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Tuesday, May 22, 2012

Efekt Motyla

Efekt Motyla

Autorem artykułu jest Jarosław Chmielewski

Efekt motyla - gdybym 12.02.2007 roku nie jechał pociągiem relacji Warszawa-Skierniewice, nigdy bym nie poznał mojej obecnej żony, a mój syn nigdy by się nie narodził.

Pewnie każdy z Was słyszał o efekcie motyla. Według definicji podanej przez Wikipedię, efekt motyla to określenie opisujące dużą wrażliwość efektów danego zjawiska na warunki początkowe. Innymi słowy, mała zmiana początkowych warunków danego zdarzenia, np. zawirowania powietrza spowodowane trzepotem skrzydeł motyla w Ohio, może spowodować całkowicie nieprzewidywalne rezultaty, np. burzę piaskową w Teksasie.
Efekt motyla to także film, który przedstawia hollywoodzką interpretację tego zjawiska. Jest to thriller, więc oczywiście każda decyzja bohatera wiąże się z tragicznymi w skutkach wydarzeniami w jego rodzinie. Na szczęście w prawdziwym życiu wcale nie musi tak być – naszymi działaniami możemy też „przyciągnąć” do siebie bardziej pozytywne zdarzenia.
Wracając do życia codziennego – efekt motyla można porównać z efektem, jaki powoduje lawina staczająca się w górach. Jedno wydarzenie czy decyzja, którą podjęliśmy w przeszłości, pociąga za sobą kolejne wydarzenia czy potrzebę podjęcia kolejnych decyzji, a nowo powstała sytuacja ma coraz większy wpływ na nasze życie. Po jakimś czasie ta nowa sytuacja rozwija się już niejako sama – rozpędzona jak lawina, która z każdą chwilą przemieszcza się coraz szybciej.
Tak samo, jak do powstania lawiny potrzebny jest jakiś impuls (czasem delikatne drgnięcie, a czasem np. stado reniferów, które przebiegło w pobliżu), tak i w naszym życiu, aby spowodować dużą zmianę, czasem wystarczy jedna drobna, nawet przypadkowo podjęta decyzja, a czasem kilka lat wysiłków i starań.

Przygotuj się na efekt motyla
Warto być otwartym na nowości – warto poznawać nowych ludzi, podejmować nowe wyzwania, jeśli dzięki nim nauczymy się czegoś nowego (nawet jeśli wydają się trudne), warto być otwartym na nowe doświadczenia. Człowiek z natury boi się nieznanego. Jednak żeby móc doświadczyć prawdziwego efektu motyla, a nie tkwić całe życie w tym samym otoczeniu nie rozwijając się, należy po prostu otworzyć się na nowe możliwości.
Aby być w pełni przygotowanym na efekt motyla, należy podejść strategicznie do swoich życiowych planów. Oznacza to min. umiejętność podejmowania decyzji, mając na uwadze wszelkie możliwe efekty takich działań (zwłaszcza te negatywne). Bądź czujny i gdy nadarzy się sytuacja, która może zaważyć na dalszym Twoim życiu, podejmuj decyzje z rozwagą i starannie przemyśl każdy Twój ruch.
Zapuszczaj się w nieznane terytoria, podejmuj nowe wyzwania, bo tylko w ten sposób możesz mieć wpływ na swoje dalsze życie.

---
Dowiedz się więcej
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wednesday, May 2, 2012

Czy bycie efektywnym może być nieefektywne?


Czy bycie efektywnym może być nieefektywne?

Autorem artykułu jest Dominika Woźniak

Żyjemy w czasach gdzie pośpiech, wysoka wydajność i znamiona pracoholizmu są mile widzianymi cnotami. Próbujemy zaplanować niemal każdą chwilę życia, maksymalnie chłonąć i pożerać w produktywny sposób każdą sekundę. Stratą czasu wydaje się być wszystko co nie służy zarabianiu, rozwojowi czy usprawnianiu czegokolwiek.
multitasking
W wyścigu o to, aby każda minuta mojego życia była spędzona maksymalnie produktywnie, zauważyłam, że wybieram drogę z zakrętami, zamiast iść po prostej.
Jakiś czas temu poznałam świetną technologię o nazwie multitasking, czyli efektywne łączenie kilku czynności, tak aby bez żadnej starty, wykonywać każdą z nich jednocześnie. Wizja robienia wielu rzeczy na raz spodobała mi się szalenie więc zaczęłam sukcesywnie wprowadzać ją w życie. Ale właśnie tu zaczęły się pierwsze zakręty bo okazało się, że zwykłe skorzystanie z toalety przestało być „zwykłe” bo musiało się łączyć z przeczytaniem chociaż jednej strony książki . Oglądnie tv zostało zakwalifikowane jako „marnowanie i strata czasu”  ale jeśli oglądałam z filtrem, np. jaką strategię mogę znaleźć u danego bohatera filmowego lub czego mogę się nauczyć patrząc na reklamy – wtedy było ok. Ale musiało być „coś więcej”, oglądanie dla oglądania i spędzenia chwili czasu bez doszukiwania się możliwości rozwoju, stało się wręcz niemożliwe. I tak technologia multitasking, mimo iż stosowana z umiarem i rozsądkiem jest rewelacyjna, w moim przypadku, stała się ograniczająca bo szukanie „większego sensu” we wszystkim, sprowadziło się do tego, że ciągle szukałam, zamiast cieszyć się tym co jest.
facetNasze życie jest tak skonstruowane, żeby aktywność była na pierwszym miejscu. Im więcej aktywności tym lepiej. Nieustannie coś robimy, pracujemy, czytamy, jemy, jedziemy autem, słuchamy muzyki. Ciągle coś się dzieje. 
A kiedy poświęcamy każdą chwilę na działanie zaczyna brakować czasu na: po prostu bycie. A bycie to np. chwila refleksji nad własnym życiem, zatrzymanie i bycie w tu i teraz, skupienie na oddechu, na tym co czuję, na tym co się dzieje z moim ciałem. To czas, kiedy mogę pomyśleć o rzeczach, które dzieją się każdego dnia.  O tym na co przeznaczam czas, o tym jakie decyzje podejmuję, co robię ze swoim życiem.  Nie można zmienić ani usprawnić niczego, jeśli brakuje chwili by się nad tym zastanowić. Przeznaczenie kilku minut dla siebie, na analizę czy ja idę w tym kierunku, w którym naprawdę chcę, pozwala zaoszczędzić mnóstwo godzin bezmyślnej harówki w pogoni za nieaktualnym sukcesem.
urlWyobraź sobie, że każdego dnia poświęcasz kilka minut tylko dla siebie – zapewniając sobie odpowiednie warunki, analizujesz co się wydarzyło. Albo idziesz na spacer bez konkretnego celu, skręcasz tam gdzie uznasz w danej chwili i patrzysz na psa biegnącego gdzieś w oddali, na liście drzew, na trawę, która pięknie zaczyna się zielenić, na ludzi spacerujących bądź spieszących się gdzieś, czujesz zapach wiatru, kwiatów, dotyk powietrza na swojej skórze. To są wyjątkowe momenty, gdzie będąc w pełni obecnym, można dostrzec piękno i niezwykłość otaczającego nas świata.
Od pewnego czasu praktykuję poświęcanie kilku minut dla siebie wieczorem, gdzie przed zaśnięciem zadaję sobie kilka pytań odnośnie minionego dnia. Jest to pewnego rodzaju rytuał, dzięki któremu mogę poznawać i odkrywać siebie każdego dnia. Poniżej znajdziesz listę pytań, na które codziennie odpowiadam po to by poznać siebie, jeśli uznasz korzystaj z niej lub napisz swoją własną, uwzględniając na niej pytania, które są szczególnie istotne dla Ciebie.
1. Jak się czuję teraz?
2. Co czuję myśląc o dzisiejszym dniu?
3. Jakie emocje mi towarzyszyły? Czy wyrażałam je wszystkie? Jeśli nie, to co mnie powstrzymywało? Jakie przekonania?
4. Skąd pochodzą moje negatywne emocje? Kiedy nauczyłam się tak reagować?
5. Czego mogę się nauczyć z dzisiejszego dnia? Które strategie chcę kontynuować a które zmienić lub aktualizować?
6. Jakie przeżycia uznałam za niekorzystne?
7. Co dobrego dziś się wydarzyło?
8. Za co jestem dziś wdzięczna?
9. Co wyjątkowego dziś zrobiłam: dla siebie i dla innych?
10.  Czy to co robię przybliża mnie do osiągnięcia moich celów i marzeń? Czy czuję się spełniona?
Bądź gotowy i otwórz swój umysł na odpowiedzi, poświęć chwilę tylko dla siebie i wejdź na nowy poziom więzi, intymności i ważności w relacji z samym sobą.
Wybór takiej drogi okazuję się być dla mnie zdecydowanie bardziej efektywny, bo im lepiej znam siebie i swoje potrzeby, tym łatwiej jest mi je realizować. Poznanie siebie ułatwia stworzenie jasnego celu – im bardziej klarowny i sprecyzowany jest Twój cel – tym mniej zakrętów w drodze do jego realizacji.
---
Dominika Woźniak
www.pozytywnie.eu
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Saturday, April 28, 2012

Codzienna motywacja - skąd ją brać?


Codzienna motywacja - skąd ją brać?

Autorem artykułu jest Daniel Woźniak

Czym jest, a czym nie jest motywacja? Do czego musisz się motywować, a do czego nie. Oraz najważniejsze jak możesz zrobić tak aby tą dziką motywację, którą masz w niektórych kontekstach życiowych włożyć do rzeczy, których ci się robić nie chcę. 
motywacja-300x201W wielu książkach mogłem przeczytać, że jasno określony cel i odpowiednia motywacja są kluczem do sukcesu. Teraz zajmiemy się odpowiedzią na pytanie, skąd wziąć codzienną motywację do działania? Czy motywacja istnieje, jak się motywować, jak się nie motywować?
Jeżeli zamkniesz oczy i pomyślisz o nic nie robieniu, to co widzisz? Niech zgadnę: osobę leżącą na kanapie, może ogląda jeszcze telewizję?. W swoim wierszu, Tuwim napisał "na kanapie leży leń, nic nie robi cały dzień", a rodzice, nauczyciele bardzo chętnie przejęli to zdanie i przy nadarzającej się okazji było powtarzane jak mantra.
W NLP nazywamy to kotwiczeniem, Pawłow nazywa warunkowaniem – czyli jeżeli w danym kontekście, gdy leżysz na kanapie i oglądasz telewizję, ktoś powtarzał Ci jedno zdanie, to właśnie z tym zdaniem będziesz kojarzył kontekst kanapy i czuł się w określony sposób leżąc na niej.
Pewnie nie raz słyszałeś zdania: nie mam motywacji do tego, nie chce mi się, nie potrafię się zmotywować, gdyby mi się tak chciało, jak mi się nie chce i wiele innych.
Wszystkie te rzeczy są zrzuceniem odpowiedzialności za nic nierobienie na "motywację", a jeżeli oddajesz odpowiedzialność za życie na zewnątrz, wtedy bardzo łatwo możesz znajdować sobie wymówki tego typu i myśleć, że to nie Twoja sprawka.
Na pewnym poziomie motywacja nie istnieje, a na innym jest bardzo ważna. Teraz zajmijmy się odpowiedzią na to pytanie.
Czy widziałeś dziecko, które musi się motywować do chodzenia, roślinę, która musi się motywować aby rosnąć i ktoś nad nią krzyczy: rośnij!, jedziesz!, dawaj urośniesz!? Czy musisz się motywować do swoich pasji np.: jazda na nartach, granie w piłkę, granie na komputerze? Czy motywowałeś się kiedyś do oglądania fajnego filmu w telewizji i mówiłeś „nie no taki ciekawy ten film, nie chce mi się go oglądać”? Nie motywowałeś się do tego?

2-300x282A może motywowałeś się do sexu, Ty i Twój wymarzony partner leżycie nadzy obok siebie, a Ty powtarzasz w głowie „zrobisz to, dasz radę, no jak mi się nie chcę, muszę to zrobić” - też nie.
To widzisz są rzeczy, do których motywować się nie trzeba, więc do czego musisz się motywować?
Czy może do rzeczy, których nie chce Ci się robić? Może do nauki, może do pracy, może do wyjścia ze znajomymi? Może motywujesz się do sprzątania domu, napisania pracy magisterskiej lub skończenia ważnego projektu?
Zasada jest prosta, do rzeczy, które chcesz robić nie musisz się motywować, a do tych, których nie chcesz robić, musisz się motywować.
Co to znaczy „motywować się”? W tym zdaniu jest podmiot domyślny "Ja" motywuje się,  „się” to jedna z naszych osobowości, którą musisz motywować do tego, czego nie chce robić. A jeżeli nie chce czegoś robić i ktoś mnie zmusza, to tak jakbyś ciągnął kogoś na siłę w ogień i dziwisz się, że ta osoba się wyrywa. Będzie się wyrywać, tak samo jak Ty będziesz uciekał od rzeczy, do których się zmuszasz.
Czyli już wiemy, że motywacja jest i jej nie ma, teraz pytanie jak zrobić tak, aby dziką motywację do oglądania świetnego filmu, wsadzić do rzeczy, której nie chce nam się robić.
Kilka przetestowanych metod
1.    Sprawdź prototyp

Zamknij oczy i wyobraź sobie rzecz, do której musisz się motywować i co widzisz jako pierwszy obraz?
Znajoma, która chce się zmotywować do prasowania w obrazie widziała stertę ubrań i drugi obraz to, że ta sterta nigdy się nie kończy.
Jak już masz prototyp to zobaczysz dlaczego nie chce Ci się robić danej rzeczy. Teraz możesz zrobić jedną ciekawą rzecz: zrób z tego film i rozszerz obraz zadając sobie pytanie: i co dalej, co dzięki temu zyskam, do czego to prowadzi.
Sytuacja: nie chce mi się uczyć do egzaminu
Prototyp: siedzę z podpartą głową, znudzony przy książce
FILM: dzięki temu zdaję studia, dostaję super pracę, mam dużo forsy, jeżdżę na wakacje, poznaję moją żonę, zakładamy rodzinę, żyjemy szczęśliwie w dużym domu, na uboczu miasta.
Mózg nie zna się na żartach umysłu i przetwarza wszystko jako fakty, jeżeli chcesz się uczyć a w głowie masz obraz nudy i zniechęcenia, to mózg to przetwarza jako fakt. Jeżeli zmienisz obraz, nauka prowadzi do rodziny, mózg automatycznie przetwarza to inaczej i Twoja motywacja jest już zupełnie inna.
Baw się tą metodą, jest rewelacyjna.

2.    Znajdź sabotaże

Pomyśl o sytuacji, w której chcesz osiągnąć inny efekt, mieć większą motywację i znajdź sabotaż, którym się posługujesz (często nieświadomie).
Sabotaż: chcę robić X, a robię coś innego Y – Y jest sabotażem.
Jak znajdziesz, zaobserwuj w co uciekasz zamiast np.: pracy i świadomie zacznij wybierać działania, które chcesz robić, zamiast tych, w które uciekałeś.
Odkryłem u siebie i u innych, że likwidując sabotaże, nie muszę myśleć o motywacji bo 100% energii poświęcam temu co robię w danym momencie. Inaczej było gdy dzień zaczynałem od np. 1h FB, 30 min poczta, 30 min strony WWW i po 2h głowa mnie już bolała i chęć do pracy była znikoma.
Znajdź i zacznij świadomie wybierać gdzie inwestujesz swoją energię a odzyskasz równowagę w swoim życiu.
Jest jeszcze wiele technik na wyzwalanie motywacji, jednak podałem Ci dwie, z których efektywnie korzystam. Często czytałem 10 wypisanych zasad i nie wybierałem żadnych, więc zostawałem z teorią i praktyki nie miałem. Zachęcam Cię do tego, abyś czytał tyle samo ile praktykujesz.
Baw się dobrze i podziel się z innymi jak wyglądają u Ciebie strategie motywacyjne i jak idzie wdrożenie tych strategii, które wypisałem.

---
Daniel Woźniak
www.danielwozniak.pl
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Friday, April 27, 2012

Uchwycić to co ulotne


Uchwycić to co ulotne

Autorem artykułu jest Aneta Kowalska

Decydując się na ślub chcemy, żeby dzień złożenia przysięgi małżeńskiej był wyjątkowy. Przygotowujemy się do tego długo i pragniemy zapamiętać wszystko, co się wydarzy podczas ceremonii ślubnej. Niestety nie jest to możliwe, ponieważ pamięć ludzka jest ulotna.
Na szczęście emocje towarzyszące nam w tym dniu można uwiecznić na zdjęciach. To właśnie album ze zdjęciami ślubnymi jest najwspanialszą pamiątką dla nowożeńców. Dzięki albumowi w każdej chwili mogą sobie przypomnieć oni dzień, w którym przysięgali drugiej połówce, że nie opuszczą jej aż do śmierci.
Mówi się, że "tort zjedzą goście, kwiaty zwiędną, suknia powędruje do kufra na strychu, zostaną tylko zdjęcia."
Fotografia to pasja, którą fotograf ślubny zajmuję się od wielu lat. Podczas ślubów nie tylko wykonuje zdjęcia parze młodej oraz gościom weselnym, ale przede wszystkim stara się uchwycić ulotne chwile. Uwiecznia na zdjęciach radość, szczęście, miłość i łzy wzruszenia. Za pomocą aparatu zatrzymuje emocje sprawiając, że  nowożeńcy chętnie będą przeglądać swój album ślubny nawet jeżeli od ceremonii minie wiele lat.
"Fotografia nie jest związana z patrzeniem lecz z czuciem. Jeżeli nie czujesz nic w tym na co patrzysz, nigdy nie uda ci się sprawić , aby ludzie patrząc na twoje zdjęcia cokolwiek odczuwali."
Prawdziwy fotograf to artysta. Widzi otaczający go świat zupełnie inaczej bo przez szkło obiektywu. Czasem rejestruje chwile w kolorach, a czasem w czerni i bieli. Czarno biała fotografia niesie dużo więcej emocji bo nie rozprasza widza. Osoba oglądająca takie zdjęcia, skupia się na formie, kształtach, od razu widzi to co autor chciał przekazać. Wiele osób ma sentyment do tego rodzaju zdjęć i wybiera właśnie taką formę odbitek w albumie.
fotograf ślubny łódź
--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Thursday, April 12, 2012

Wiersze ortograficzne dla dzieci: Ostróżka i warzywnik, Stonóżka, Żona Błażeja, Księżniczka


Wiersze ortograficzne dla dzieci: Ostróżka i warzywnik, Stonóżka, Żona Błażeja, Księżniczka

Autorem artykułu jest Hanna Badura

Pisanie ich to wielka zabawa i satysfakcja. Zakładam np., że w danym wierszyku użyję jak najwięcej wyrazów z RZ. Staram się sobie przypomnieć jak najwięcej skomplikowanych pod względem ortograficznym słów - i często to właśnie one decydują o treści wiersza. Tak było w większości moich wierszyków. Oto kilka z nich.

Ostróżka i warzywnik
Rośnie ostróżka wśród krzepkich warzyw,
o towarzystwie żonkila marzy.
Jakże przyziemny pejzaż z pietruszką
i z grubą dynią, tą obżartuszką.
Myślą żarłoczki wciąż o swych brzuszkach –
żali się szczerze panna ostróżka.
Żadnej poezji nie ma w jarzynie,
chciałabym pierzchnąć tam, gdzie żonkile,
w łodyżki wrzosu, skrzypu, zarzyczki,
marzanki, róży, białej śnieżyczki.

Stonóżka
Gdzie w borze kręta wije się dróżka,
tam żwawo kroczy mała stonóżka.
Nóżka za nóżką - kroczy ostrożnie,
musi uważać na każdy korzeń.

Poważne sprawy to u stonóżek:
mają kłopoty z powodu nóżek.
Uważnie kroczy nasza stonóżka,
by nie splątała się z nóżką nóżka.

 Żona Błażeja
Żona Błażeja żwawo się krząta
i ważna myśl jej głowę zaprząta:
jak go wyżywić, jak go odżywić -
mężusia mego, jak go pożywić?
Mój przystojniaczek, mój obżartuszek,
cóż za tężyzna i krzepki brzuszek!

Duże brzuszysko już u Błażeja,
olbrzymie brzucho – brzucho do nieba.

Ach, mój mężusiu, smażę pierożki,
ryż, dżem i żurek, świeżutkie rożki,
prażynki z pieprzem, grzybki z zasmażką
i drożdżóweczkę, rzepę z zaprażką.

Duże brzuszysko już u Błażeja,
i się rozszerza i rozprzestrzenia.

Pokrzep się jeszcze, schrup obwarzanka,
a na przekąskę – świeżutka grzanka!
Już przerażony Błażej nie może:
Cóż to za żona! Oj, ja niebożę.



Księżniczka
Ażurowe krużganki,
strzeliste wieżyczki –
srebrzy się na wzgórzu
zameczek księżniczki.

Właśnie się przechadza
wśród krzaków różanych,
pośród macierzanki
i książęcych jarzyn.

Czas na oranżadę –
księżniczkę orzeźwi,
sączy ją znużona
w złotej oranżerii.

Srebrzystą łyżeczką
zajada porzeczki.
Leżą na podnóżku
znużone nóżeczki.

Cytrzysta przygrywa
na cytrze muzyczkę.
Śmieje się księżniczka,
odwraca twarzyczkę.

Wdziękiem ją urzeka
nieduży rycerzyk.
Tańczyć chce księżniczka –
z rycerza – tancerzyk.

Pejzaż z rycerzykiem,
z księżniczką, z walczykiem,
z cytrzystą, porzeczką,
srebrzystą łyżeczką.
---
Hanna Badura
Autorka bloga z wierszami dla dzieci:
http://wierszyki-hani.blogspot.com/
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Sunday, March 18, 2012

Trening sensomotoryczny- wyjaśniamy pojęcie


Trening sensomotoryczny- wyjaśniamy pojęcie

Autorem artykułu jest Artur Furmańczyk

Podstawą treningu sensomotorycznego jest stymulowanie odruchowych mechanizmów kontroli ustawienia segmentów ciała względem siebie. W latach 70-tych sportowcy ze Związku Radzieckiego często praktykowali techniki stymulowania mięśni prądem elektrycznym, co skutkowało znacznymi przyrostami siły maksymalnej.
Trening sensomotorycznyOdpowiedzialnym za to może być upośledzony mechanizm kontroli napięcia poszczególnych mięśni względem siebie i  brak synchronizacji ich działania. W naturalnych warunkach, na przykład podczas wchodzenia po schodach, nie musimy zastanawiać się, jaka jest wysokość poszczególnych stopni. Jeden krok wystarczy by układ mięśniowy „nauczył się” jak wysoko podnosić ma nogę w kolejnych krokach. W przypadku gdyby jeden ze stopni okazał się nieco wyższy od pozostałych, prawdopodobnie potknęlibyśmy się o niego. Za „funkcję nauki” naszego układu mięśniowego odpowiadają tzw. proprioreceptory, czyli receptory czucia głębokiego znajdujące się w ścięgnach i stawach. Ich rolą jest dostarczanie bez przerwy impulsów do rdzenia kręgowego i tzw. ośrodków podkorowych, którymi informują o ustawieniu segmentów ciała względem siebie. Informacje te są integrowane w centralnym układzie nerwowym i wysyłane z powrotem do mięśni w celu skorygowania ustawienia ciała.
Aby poprawić funkcje proprioreceptorów należałoby skorzystać ze specjalnych ćwiczeń. Ich celem jest osiągnięcie lepszej koordynacji aparatu ruchowego, dzięki czemu jest on lepiej przygotowany na wykonywanie zadań, które stawia przed nami działanie w naturalnych warunkach. Dobrym przykładem, kiedy taki trening może okazać się pomocny jest przygotowanie do sezonu narciarskiego. Podczas treningu sensomotorycznego wykonujemy ćwiczenia równoważne statyczne i dynamiczne w pozycjach niestabilnych (np. przy użyciu tzw. dysków ortopedycznych czy pompowanych piłek gimnastycznych), napinając przy tym antagonistyczne (przeciwstawne) grupy mięśniowe (tzw. kokontrakcja). Ćwiczenia sensomotoryczne można wykonywać również według określonych z góry wzorców takich jak techniki PNF (proprioreceptive neuromuscular facilitation). Techniki te wykorzystują ruchy trójpłaszczyznowe i angażują kilka segmentów ciała jednocześnie (np. ćwiczenia mięśni stawu ramiennego przypominają ruch sięgania po książkę stojącą na półce umieszczonej wysoko nad głową. Ramię oprócz wznosu wykonuje także rotację a całą sekwencję kończy grzbietowe zgięcie dłoni). Przeciwieństwem ruchów według wzorców PNF są ruchy w pozycjach izolowanych, gdzie pracujemy w jednym stawie i ruch ma charakter jednopłaszczyznowy.
Trening sensomotoryczny jest stosowany powszechnie w rehabilitacji jak sposób powrotu do sprawności po poważnych kontuzjach. Skoro większość problemów ortopedycznych wynika z zaburzeń o charakterze biomechanicznym, ćwiczenia sensomotoryczne odgrywają rolę profilaktyki przeciw odnoszeniu kontuzji.
---
ACTIMED- sklep rehabilitacyjny
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Powrót do Rzeczywistości


Powrót do Rzeczywistości

Autorem artykułu jest Piotr Bartosiewicz

Życie nie zawsze się układa po naszej myśli i jest to zazwyczaj powodem naszego emocjonalnego bólu. Czy naprawdę musimy cierpieć za każdym razem gdy rzeczywistość nie zgadza się z naszą wizualizacją wymarzonej przyszłości? Co robimy źle i dlaczego ten schemat się ciągle powtarza i stwarza na nowo cierpienie w naszym życiu?
Problem tkwi w nas. Nie rzeczywistość powinniśmy zmieniać a nasz sposób myślenia i przekonania na temat jak rzeczywistość powinna wyglądać. Rzeczywistość jest jedna i taka sama dla wszystkich, próbując ją zmieniać przegrasz na 100%. Tego co jest nie da się kwestionować ani kontrolować a ten kto tak myśli jest największym przegranym na świecie. Rzeczywistość w swojej naturze jest dla nas życzliwa tylko musimy ją zaakceptować i potraktować z miłością. To myśli o tym jak powinna wyglądać lub jest, tworzą cierpienie. Jedynym wyjściem jest porzucenie kontroli i zrozumienie, że ,,to co jest teraz jest tym co powinno być’’. ,,Tu i teraz‘’ jest doskonałe w każdym szczególe, niedoskonałe potrafią być tylko nasz obraz o tym co jest. Myśli i blednę przekonania o rzeczywistości mogą przynosić ból i rozczarowanie ale nigdy ona sama. Brzmi to dosyć banalnie lecz zajmuje ludziom sporo czasu by to zrozumieć.

Wpadłem ostatnio na wspaniałą książkę, która zawiera praktyczne narzędzie pozwalające obalić swoje fałszywe poglądy i założenia co do rzeczywistości. Nie przeanalizowane powodują, że podświadomie się blokujemy i cierpimy z ich powodu. Jest to książka Byron Katie - ,,Kochaj co masz’’.  Muszę powiedzieć, że jest najlepszą rzeczą jaka mi się ostatnio przytrafiła.

Książka jest przede wszystkim opisem ćwiczenia nazywanego ,,Pracą’’ które ma za zadanie zweryfikowanie naszych fałszywych poglądów i kryteriów jakie tworzymy w czasie naszego życia. Celem pracy jest sprowadzenie nas do źródła prawdy jakie drzemie w każdym z nas. Wszystko zmierza do tego żebyśmy osobiście mogli się przekonać, że żyjemy w raju tylko tego nie widzimy. Autorka dzieli istniejące w naszej głowie myśli na 3 kategorie spraw:
+          Twoje
+          Innych Ludzi
+          Boskie
Problem polega na tym, że przez większość czasu nie zajmujemy się naszymi sprawami. Próbujemy myśleć za innych lub kontrolować to co jest poza naszym zasięgiem, w taki sposób odbieramy sobie kontrolę nad naszym życiem. Katie przekonuje ludzi, że jeżeli zaczną zajmować się tylko swoimi sprawami zyskają taką wolność o której nawet nie marzyli. Trzymaj myśli przy sobie a zaznasz prawdziwego spokoju duszy.

Praca składa się z czterech pytań. Pod lupę bierzemy na początek nasze przekonania na temat osoby do której mamy złe nastawienie. Na czystej kartce wypisujemy wszystko co nas w tej osobie irytuje, nasze zażalenia i to co nas gryzie (pomocny może być formularz ze strony promującej tą książkę). Gdy już mamy taki opis osoby której nie lubimy, do każdego zdania zadajemy 4 pytania a mianowicie:

CZTERY PYTANIA ORAZ ODWRÓCENIE
Czy to jest prawda? Czy możesz mieć absolutną pewność, że to prawda? Jak reagujesz, gdy wierzysz, że ta myśl jest prawdziwa? Kim byłbyś bez tej myśli?
Oraz Odwrócenie pierwotnego zdania.

Kiedy zadamy sobie te pytania i odpowiemy na nie zgodnie z naszym wewnętrznym głosem przychodzi czas na poznanie prawdy i odwrócenie tego zdania. ,,Odwrócenie’’ polega na odniesieniu tego co myślimy na temat kogoś lub danej sytuacji do swojej osoby. Np. zdanie ,,Ona jest taka niezdecydowana’’ zamieniamy na  ,,Ja jestem niezdecydowany’’, bądź moje myśli na ten temat nie są zdecydowane’’. W dalszej praktyce możemy zacząć pracować nad naszymi głębszymi przekonaniami.

To jest zdecydowanie pozycja którą warto a nawet trzeba polecać innym. Gdy ją przeczytałem poczułem się jak nowo narodzony, jakbym odkrył coś czego szukałem w stercie innych książek. Wiem, że to działa i jak szybkie efekty przynosi. Podajcie dalej i ćwiczcie Pracę ze znajomymi, rodziną itd. Dzięki takim lekturom życie staje się prostsze.

Pamiętaj: ,,Zawsze jest tylko jeden problem – twoje niesprawdzone opowieści w danej chwili’’ Byron Katie.  Możesz zmienić to za pomocą Pracy i doskonalić swoją przyjaźń z rzeczywistością.
---
Piotr Bartosiewicz
piotrbartosiewicz.jor.pl
Darmowa broszura będąca skrótem książki znajduje się na tej stronie.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Saturday, March 17, 2012

Bliźniacze płomienie.

www.douglas.pl

Bliźniacze płomienie.

Autorem artykułu jest Krzysztof Dmowski

Występują zjawiska i rzeczy, których nigdy nie uda się zbadać i na zawsze pozostaną jedynie teoriami z naukowego punktu widzenia. Takim tematem jest życie po życiu, czy ogólnie stan w jakim człowiek znajdzie się po śmierci. Nie da się wysłać sondy, żeby zdobyć stuprocentową pewność, że tak jest albo tak nie jest.

Większość nauk wschodu opiera się na wędrówce dusz. Człowiek za każdym razem odradza się w nowym ciele, przed narodzinami wybiera sobie miejsce i rodzinę, w której się pojawi. Wszystko ma na celu naukę i poznanie.
W Biblii czytamy o duszy, która umiera wraz ze śmiercią ciała. W religii Katolickiej dusza jest nieśmiertelna. Dlatego tu skupię się na najpopularniejszych tematach, które nie przeczą logice i mają pewien sens.
Żyjemy w nieskończonym Wszechświecie, który nie ma granic i wciąż się rozszerza, co udowadniają wciąż naukowcy na podstawie swoich badań. Każdy z nas żyje w otoczeniu jakie sobie tworzy, czego naucza Ramatha w „Białej Księdze”, Saint Germain w „Złotej księdze” i wielu innych.
Sensem wędrówki dusz jest poznanie Boga i odnalezienie bliźniaczego płomienia, na czym kończy się podróż duszy. W teorii bliźniaczych płomieni (bliźniaczych dusz) są dwie opcje, które sobie przeczą. Jedna z teorii, ta mniej racjonalna naucza, że jeden bliźniak odradza się na ziemi, a drugi go wspomaga z miejsca duchowego i nigdy się razem nie pojawiają w tym samym czasie. Natomiast druga teoria naucza o doskonaleniu się do czasu aż będę gotów na poznanie bliźniaczego płomienia, a czasem dochodzi do wspólnego życia, które z powodu braku odpowiedniej wiedzy nie jest ostatecznym.
Poszukiwanie bliźniaczego płomienia nie polega na szukaniu jak naucza Otori, a na znalezieniu miłości w sobie, tak aby bliźniak mógł mnie odnaleźć. Według Otori mój bliźniaczy płomień ma te same oczekiwania co ja, lubi czynności, które ja wykonuje, te same miejsca i rzeczy pociągają mój bliźniaczy płomień, jest jakby lustrzanym odbiciem mojego wnętrza, czuje i myśli podobnie jak ja. Choć według mojego postrzegania, a mogę się mylić, nie musi być na tym samym poziomie wiedzy co ja.
Jak stwierdzić, czy ta osoba jest moim bliźniaczym płomieniem? Podobno to się wie. Nieraz spotyka się bliźniaczy płomień, gdy już jest się w związku z inną osobą i wtedy występuje dylemat. Nie zawsze też bliźniacze płomienie pojawiają się w tym samym czasie i miejscu. Kiedy jeden bliźniak jest na innym poziomie wiedzy niż drugi, nie są gotowi do świętego połączenia.
Teoria bliźniaczych płomieni jest jakby zaprzeczeniem nauk o NLP, bo one nie są w stanie sprawić, abym dostał bliźniaczy płomień. Mogę go spotkać dopiero jak jestem gotowy na spotkanie, ale bliźniak też musi być gotowy na spotkanie.
Chyba ze wszystkich istniejących na świecie teorii, reinkarnacja ma największy sens. Bóg przedstawiany tutaj nie jest w najmniejszym stopniu złem. Nie nakazuje walczyć w swoje imię, nie stosuje kar — Bóg jest miłością.

---
Krzysztof Dmowski
http://www.kdpowiesci.republika.pl/
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

ARCHITEKT PRZYSZŁOŚCI


ARCHITEKT PRZYSZŁOŚCI

Autorem artykułu jest Wydawnictwo ZM

Czego ja chcę? Start w życiu kojarzy się najczęściej z ukończeniem szkoły: zawodowej, średniej lub wyższej. Zamykamy wtedy pewien etap i rozpoczynamy nową przygodę, zazwyczaj zwaną pracą — startem w dorosłe życie. Dla niektórych ludzi to ostatni moment, gdy zadają sobie jedno z najważniejszych pytań: czego ja chcę?
Nie pamiętam, czy jako dzieciak w przedszkolu zadawałem sobie to pytanie. Pamiętam, że robiłem to, co chciałem. Komu przyszłoby do głowy w ogóle pytać o to siebie samego? Po prostu robiliśmy to, co chcieliśmy. Co za wspaniałe wspomnienia. W szkole podstawowej (ośmioklasowy system) dopiero w siódmej klasie zaczęło do mnie docierać, że nadchodzi zmiana. Rodziły się pierwsze wątpliwości: gdzie się dostanę, czy się dostanę, czy sobie poradzę, czy nie zawiodę oczekiwań najbliższych, jak inni będą oceniać mój wybór i wiele innych podobnych wątpliwości. Szkoda, że wtedy nie miałem obecnej wiedzy na temat rozpatrywania zmian pod kątem pozytywnym. Pozytywna strona tej sytuacji jest taka, że dziś już to wiem i mogę się tą wiedzą dzielić.
Pamiętam doskonale długie godziny rozmyślania na temat przyszłości; przed ważnymi decyzjami dotyczącymi wyboru kolejnych szkół. Pierwsza dobiegła końca szkoła podstawowa. Część znajomych planowała kontynuować naukę w szkole zawodowej, część w technikum, jeszcze inni w liceum. Już wtedy zadawałem sobie pytanie: czego ja chcę? Nie znalazłem odpowiedzi i dlatego uznałem, że liceum ogólnokształcące ukształtuje mnie „ogólnie”, jak sama nazwa wskazuje, a w miarę upływu lat z wiedzy ogólnej dojdę do wiedzy szczegółowej i znajdę odpowiedź na nurtujące mnie cały czas pytanie: czego ja chcę? W ostatniej klasie liceum, znów jak bumerang, powróciło do mnie to samo pytanie. Nic nie pomogły cztery lata ogólnego kształcenia. Nadal nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi. Trzeba było dokonać kolejnego wyboru, analizując najróżniejsze aspekty: jaki kierunek studiów jest w modzie? Gdzie idą znajomi? Po jakim kierunku znajdę dobrze płatną pracę? Czy ja to lubię? Jeśli nie, to czy polubię? Czy to jest to, co chcę robić do końca życia? W końcu wybrałem studia. Głównym kryterium była odległość — było po prostu blisko mojego miejsca zamieszkania. Oprócz tego kierunek wydawał się przyszłościowy. Czy byłem zafascynowany? Podejrzewam, że tak jak 95% moich kolegów z roku — nie. Przyszedł piąty rok i obrona. Znowu mętlik i seria pytań: co dalej? Gdzie znajdę pracę? Czy „papier” pomoże? Czy pensja wystarczy na kredyt na mieszkanie? Jak wystartować? Gdzie szukać pracy? Jak szukać? Co ja chcę robić? Brnąłem dalej po omacku, bez fundamentalnej wiedzy na temat tego, w jaki sposób można odpowiedzieć sobie na te wszystkie pytania.
Czy jednak koniec edukacji szkolnej to rzeczywiście jedyny moment, w którym możliwy jest nowy start? A co z pozostałymi etapami naszego życia? Otwieranie własnej firmy, zmiana pracy, rozstanie z partnerem i początek nowego związku, nowe hobby, nowe postanowienie — czy to nie jest przypadkiem również start? Na potrzeby szerszego spojrzenia umówmy się, że „start” będzie oznaczał początek nowych zmian zachodzących w życiu, niezależnie od etapu, jakiego ta zmiana dotyczy.
Wiemy już, że jest coś takiego jak zmiana. Wiemy także, że jest nieunikniona i trzeba się z nią pogodzić. Dobrze jest ją nawet pokochać i na nią czekać. Jak zatem sprawić, by zmiana, niezależnie od tego, jakiego aspektu naszego życia dotyczy, była pozytywna i dokładnie taka jak chcemy — a nawet lepsza, niż zakładaliśmy? Odpowiedź jest prosta: trzeba wyznaczyć cel.
---
Artykuł pochodzi z książki Architekt przyszłości Jacka Siewierskiego
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Friday, March 16, 2012

Polifonia "Wielkiej Improwizacji"


Polifonia "Wielkiej Improwizacji"

Autorem artykułu jest Jan Stasica

Jest to próba oryginalnego ujęcia struktury wypowiedzi w Wielkiej Improwizacji. Autor stara się przybliżyć koncepcję, która legła u podstaw ezoterycznej interpretacji tej sceny.
                                   POLIFONIA WIELKIEJ IMPROWIZACJI


            Kim tak naprawdę jest Konrad i dlaczego w Prologu występuje jako Więzień. Dlaczego Mickiewicz nie wyposażył go ani w imię ani w nazwisko? Może dlatego, że wtedy nie był jeszcze Konradem. To zapewne jeden z filomatów skazanych w procesie Nowosilcowa, nadwrażliwy poeta, który funkcjonuje na granicy jawy i snu, budząc się i zasypiając na przemian. Jego wizjom towarzyszą Anioł i Duchy. Przeznaczony do wielkich zadań, jest prorokiem, głosem Boga i dlatego naznaczony zostaje także cierpieniem. Wielkość i cierpienie zawsze idą ze sobą w parze. Posłuchajmy, jaki jest punkt widzenia Anioła:

                                               My uprosiliśmy Boga,
                                               By cię oddał w ręce wroga.
                                               Samotność mędrców mistrzyni.
                                               I ty w samotnym więzieniu,
                                               Jako prorok na pustyni,
                                               Dumaj o swym przeznaczeniu.

            Już jako dziecko doświadczał niezwykłych wojaży, kiedy na prośbę zmarłej matki anioł prowadził je w przestrzeń, gdzie wieczność świeci. Sen wyparował po przebudzeniu, ale został utrwalony w głębi duszy. Jest chłopiec jednocześnie zarażony jakimś nieokreślonym złem lub, mówiąc inaczej, potencjalnie przygotowany na jego interioryzację. Warto w tym miejscu przywołać jeszcze jedną tajemniczą kwestię Anioła:

                                               I pamiątki wyższych światów
                                               W głąb ciągnąłeś, jak kaskada,
                                               Gdy w podziemną przepaść wpada,
                                               Ciągnie liście drzew  i kwiatów.

                Widać zatem, że psychika Więźnia od zarania funkcjonowała na granicy świadomości i podświadomości, świata i zaświatów, szczęścia i cierpienia, dobra i zła. Anioł (Stróż – jak się domyślamy) często nie miał śmiałości Ku niebieskiej wracać stronie, by nie spotkać matki dziecięcia,  oszczędzić jej zmartwień. Egzystencja Więźnia konstytuuje się w jej graniczności. On sam zdaje sobie z tego niejasno sprawę, stąd jego niezwykłe intuicje. Czuje, że nauka nie dociera do prawdy, ponieważ bada jedynie świat zjawisk, nie dociera, mówiąc językiem Kanta, do rzeczy samej w sobie.[1] Nauka nie bada fenomenu snu, który jest „życiem duszy”[2] (Mędrcy mówią, że sen jest tylko przypomnienie -/Mędrcy przeklęci!).  Nauka wreszcie nie obejmuje przestrzeni wyobraźni, która dla wieszcza jest epifanią prawdy najwyższej. Graniczność – elementarne doświadczenie egzystencjalne Więźnia – otwiera możliwość syntetyzowania wielu wymiarów rzeczywistości: świata realnych zjawisk, przestrzeni wyobraźni i, leżącego za jej granicami, marzenia. Więzień znajduje się w takim stanie ducha, kiedy cierpienie i udręka prowadzą do jakiegoś szczególnego uniesienia, które sprawia, że niepoznawalne jest intuicyjnie uchwytne, a to co jest poza granicami doświadczenia objawia się jako niezwykle silne przeczucie. Nadzmysłowy świat to domena duchów, które, jak w klasycznym moralitecie, walczą o myśli i uczucia człowieka. Co więcej, żywią się nimi. Człowiek ma nad duchami władzę, choć nie zdaje sobie z tego sprawy:
                                               Człowieku! gdybyś wiedział, jaka twoja władza!  
                                               Kiedy myśl  w twojej głowie, jako iskra w chmurze,
                                               Zabłyśnie niewidzialna, obłoki  zgromadza
                                               I tworzy deszcz rodzajny lub gromy i burze;
                                               Gdybyś wiedział, że ledwie jedną myśl rozniecisz,
                                               Już czekają w milczeniu, jak gromu żywioły,
                                               Tak czekają twej myśli - szatan i anioły;

                Myśli i uczucia przekładają się na czyn w świecie doczesnym, zwłaszcza w sytuacji granicznej, a w takiej znajdował się Więzień. Karl Jaspers ujął to w sposób następujący: „Każde działanie pociąga za sobą następstwa, o których działający nie wiedział”. A ponieważ nie wiedział, wchodzi on automatycznie w obszar tragiczności. Tragiczność i wolny czyn uwikłane są we wzajemne zależności.[3] 
                I tak oto dochodzimy do najbardziej zdumiewającego momentu „psychomachii”  Więźnia. Chodzi  mianowicie o dwa napisy na ścianie celi. Pierwszy: D.O.M. GUSTAVUS OBIIT M. D. CCC. XXIII CALENDIS NOVEMBRIS. I drugi:  HIC NATUS EST CONRADUS M. D. CCC. XXIII CALENDIS NOVEMBRIS.
Skąd się wziął nagle Gustaw – bohater IV części – w więziennej celi? Dlaczego umarł, skoro nie był człowiekiem, ale Upiorem? Cielesny  Gustaw zmarł, popełniwszy samobójstwo z powodu nieszczęśliwej miłości do pięknej Pastereczki. Upiory zaś nie umierają.[4]
                Przypomnijmy! Upiór corocznie wstaje z grobu w nocy z 1 na 2 listopada, by przez cztery niedziele cierpieć i znosić udręki, przed którymi chciał uciec w samobójstwo. Był na obrzędzie Dziadów, gdzie zobaczył swoją ukochaną; był u księdza – swojego nauczyciela – u którego odbył symboliczną spowiedź, podzieloną na trzy godziny: miłości, rozpaczy i przestrogi. Po odbyciu corocznej kary, wraca z końcem listopada do krainy Upiorów, czyli, jak przypuszczamy, do chrześcijańskiego piekła (eschatologicznej przestrzeni samobójców). Nie byłoby zatem nic dziwnego w tym, gdyby Gustaw chciał przerwać  zaklęty krąg powrotów Żyda – wiecznego tułacza.
                W wielu religijnych doktrynach (również chrześcijańskiej) pojedynczy los człowieka można odmienić wyłącznie w cielesnej egzystencji. Poza ciałem nie ma już takiej możliwości, zwłaszcza jeśli skazanym się jest na wieczne potępienie.
                Ośmielmy się postawić zatem następującą hipotezę: Upiór nie wraca do grobu po czterech tygodniach, lecz wciela się w jakiegoś nieszczęśnika; w kogoś, kto byłby łatwym celem, np. poeta, z natury wrażliwy i zbuntowany. Wówczas  eschatologiczny determinizm przestałby działać. Upiór zyskuje ciało człowieka, a ciało z kolei staje się narzędziem zmiany przeznaczenia. A zatem nie mamy tutaj  do czynienia – jak twierdzi część  badaczy – z symboliczną przemianą romantycznego kochanka w bojownika o sprawę narodową. Zachodzi tu proces o wiele bardziej skomplikowany.
                Jeżeli spróbujemy zinterpretować to, co się stało w celi Więźnia w kontekście Heglowskiej dialektyki, będziemy mogli zaobserwować bardzo ciekawą triadę. Gdyby przyjąć, że tezą jest bezimienny Więzień, a antytezą Gustaw, którego imię pojawia się na ścianie celi, to syntezą będzie nie kto inny jak Konrad. Nie jest on, podobnie jak heglowska synteza, zwykłą sumą obu czynników, ale zupełnie nową jakością. Przyjęcie takiej hipotezy stawia w zupełnie innej perspektywie napis: „hic natus est Conradus”. Oto teraz narodził się Konrad. Więzień pisze na ścianie celi swoje nowe imię, ma więc świadomość, że dzieje się coś zupełnie niezwykłego; że Konrad, czyli on sam, obdarzony został ponadprzeciętną władzą i mocą.  Nie jest przypadkiem, że kwestia Ducha mówiącego o niezwykłej władzy człowieka pojawia się zaraz po „narodzinach” nowego bohatera przeznaczonego do wielkich dzieł. Jakich? Okaże się później.

                Prometeizm  Wielkiej Improwizacji?

                Porównajmy ze sobą dwa fragmenty:
                 
                                               Błąkać się w cudzoziemców, w nieprzyjaciół tłumie,
                                               Ja śpiewak, - i nikt z mojej pieśni nie zrozumie
                                               Nic – oprócz niekształtnego i marnego dźwięku.
                                                                                                              (Prolog)

                Oraz:

                                               Samotność – cóż po ludziach, czy-m śpiewak dla ludzi?
                                               Gdzie człowiek, co z mej pieśni całą myśl wysłucha,
                                               Obejmie okiem wszystkie promienie jej ducha?
                                                                                                              (Wielka Improwizacja)

                Poeta romantyczny widzi więcej i czuje bardziej niż zwykli śmiertelnicy. Oba fragmenty – jeden pochodzący z Prologu, drugi z Wielkiej Improwizacji – są do siebie zaskakująco podobne, zarówno pod względem problematyki, jak i poetyckiej frazy. Wieszcz jest samotny, gdyż głębie jego myśli i uczuć nie są rozumiane przez czytelników. Są również poza obszarem utrwalonej przez tradycję moralności. Konrad śpiewa pieśń, o której bez zbytniej przesady można powiedzieć, że „pachnie” siarką. Być może już tutaj odnajdziemy pierwsze ślady opętania.

                                               Pieśń ma była już w grobie, już chłodna, -
                                                               Krew poczuła – spod ziemi wygląda –
                                               I jak upiór powstaje krwi głodna:
                                                               I krwi żąda, krwi  żąda, krwi żąda.
                                                                    Tak! zemsta, zemsta, zemsta na wroga
                                                                    Z Bogiem i choćby mimo Boga!

                Dalej mowa jest o tym, że pieśń jak wampir musi gryźć rodaków, by zostali upiorami po to, żeby następnie gryźć ciało wroga, pić jego krew, a na końcu jego ciało przybić gwoździami i zstąpić razem z nim do piekła. Pieśń powstaje z grobu jak Upiór, jak samobójca Gustaw – podobieństwo to wręcz się narzuca.  Ksiądz Lwowicz upomina: „Konradzie, stój, dla Boga, to jest pieśń pogańska”. Przerażenie sługi bożego ma źródło w fakcie, że jedyną motywacją autora jest zemsta. Jeśli Bóg jest z nami, to dobrze, jeśli nie, to trudno. Pieśń to nie tyle pogańska, co szatańska. Zło manifestuje się w niej w tak jawny sposób, że żadne patriotyczne motywacje nie są w stanie go usprawiedliwić.
                Od momentu wydania Konrada Wallenroda toczyła się w Polsce dyskusja, czy z dużo mocniejszym wrogiem można walczyć metodami i sposobami nieetycznymi. Młodzi zobaczyli w tej powieści poetyckiej przede wszystkim apoteozę czynu, klasycy zaś usprawiedliwianie zdrady.  Konrad nieprzypadkowo jest imiennikiem swojego „starszego” kolegi. Jest znakiem kontynuacji misji zniszczenia wroga za wszelką cenę zgodnie z zasadą, że cel uświęca środki. Dobrze! Jednak Konrad posyła cały swój naród do piekła, by żądza zemsty mogła być zaspokojona. Ona to właśnie mąci autorowi pieśni rozum, ale, co ważniejsze, zabija elementarny instynkt moralny. Zło manifestuje się w Pieśni Konrada z całą otwartością i nie pozostawia żadnej wątpliwości co do stanu ducha jej autora. Ale wszak już Więzień przeczuwa, co się będzie działo w jego opętanej przez złego ducha duszy:

                                                               I myśl legnie zamknięta w duszy mojej cieniu,
                                                               Jako dyjament w brudnym zawarty kamieniu.
                                                                                                                             (Prolog)

                Wielka Improwizacja zostaje wygłoszona przez Konrada w noc wigilijną, w małej ciemnej celi. W taki dzień nawet więźniowie są razem, włącznie z Kapralem, który im towarzyszy. Wszyscy! Tylko nie Konrad. On w oddalonej celi daje się ponieść poetyckiemu szałowi, który ciemną klatkę przemienia w przestrzeń kosmiczną:

                                                                              Ja mistrz!
                                                               Ja mistrz wyciągam dłonie!
                                                               Wyciągam aż w niebiosa i kładę me dłonie
                                                     Na gwiazdach jak na szklanych harmoniki kręgach
                                                               To nagłym, to wolnym ruchem,
                                                               Kręcę gwiazdy moim duchem.
                                                                                                              (Wielka Improwizacja)

                Poczucie osamotnienia w wigilijny wieczór, opętanie, odczuwanie potężnej mocy i władzy poprowadzą Konrada do konfrontacji z samym Bogiem. Ale zanim to nastąpi wciela się w rolę Demiurga, który na  nowo stwarza świat i nadaje mu swój porządek. Euforia  wygenerowana  przez spotęgowane wewnętrzne moce sprawia, że Konrad czuje się potężniejszy od Boga:


                                               Boga, natury godne takie pienie!
                                                               Pieśń to wielka, pieśń-tworzenie.
                                                               Taka pieśń jest siła, dzielność,
                                                               Taka pieśń jest nieśmiertelność!
                               Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę,
                               Cóż Ty większego mogłeś zrobić – Boże?
                                                                                              (Wielka Improwizacja)

Myśli wcielają się w słowa, słowa natomiast mają moc kreacyjną. Konrad podobnie jak Bóg stwarza wszechświat i nad nim panuje. Myśli to gwiazdy, uczucia to kosmiczne wichry. Zatem przestrzeń Wielkiej Improwizacji to mikrokosmos wnętrza Konrada. Ten wielki wzlot wieszcza jest naprawdę wędrówką do ostatecznych granic własnej duszy.
 Teoria mikrokosmosu była Mickiewiczowi znana. Oczytany w literaturze ezoterycznej, badał między innymi koncepcje Swedenborga, Saint- Martina, Angelusa Sillesiusa czy Boehmego. Najkrócej rzecz ujmując, teoria ta mówi, że wnętrze człowieka zbudowane jest tak samo jak otaczający nas zewsząd kosmos. Są w nas gwiazdy, planety, komety, wybuchają supernowe – umierają jedne, rodzą się inne. Pamiętajmy, że siły mentalne i psychiczne Konrada spotęgowane są obecnością w nim złego ducha (duchów?), dlatego też w owej podróży w głąb samego siebie z łatwością przebija się przez cienką skorupę świadomości, eksplorując takie pokłady własnej psychiki, o których istnieniu nie miał pojęcia. Konrad znajduje się w całkowicie mu obcym miejscu, ale jednak „własnym”. Intuicja poety podpowiada  „polskiemu Prometeuszowi”, że owa przestrzeń posiada szczególne właściwości. (…sam śpiewam w sobie/Śpiewam samemu sobie) Akt poetycki jest jednocześnie aktem stwórczym w najściślejszym tego słowa znaczeniu.  Bóg momentalnie pokochał to, co stwarzał, widział, „że dobre było”. Konrad pokochał to, co zobaczył w sobie, ponieważ był przekonany, że „zobaczona” rzeczywistość jest jego własnym dziełem. Stąd się bierze to pyszne stawianie na równi ze Stwórcą.[5]

                                               Jam się twórcą urodził:
                                               Stamtąd przyszły siły moje,
                                               Skąd do Ciebie przyszły Twoje,
                                               Boś i Ty po nie nie chodził:
                                                                              (Wielka Improwizacja)

Konrad wydaje się przekonany, że „świat” nie jest jego „psychiczną własnością”, ale właśnie jego dziełem, wywiedzionym  mocą poetyckiego szału.  Wzlot Konrada to jego euforyczna miłość, taki stan ducha, w którym wydaje się, że wszystko jest możliwe, nawet pojedynek z Bogiem. Transcendując  we wzlocie, osiąga Konrad pełnię istnienia.[6]
Wydaje się jednak, że Wielka Improwizacja nie jest aktem stwarzania, ale  aktem poznania. Jego wewnętrzny byt już istnieje! Wewnętrzny byt, który jest istnieniem.[7]

MONOLOG CZY DWUGŁOS?  (KONRAD SKOWANY)

Często interpretuje się Wielką Improwizację jako patriotyczny poryw nadwrażliwego młodzieńca, który tak ukochał własny naród i ojczyznę, że gotów był wyrwać władzę nad nim samemu Bogu, którego Konrad posądza o nieczułość. To zimny i wyrachowany klasyk.

                                               Kłamca, kto ciebie nazwał miłością,
                                               Ty jesteś tylko mądrością
                                                                              (Wielka Improwizacja)

To prawda! Ale poprzestawanie wyłącznie na takim wyjaśnieniu motywacji Konrada jest, moim zdaniem, niewystarczające. Nie zapominajmy o Gustawie, jeżeli to on właśnie opętał Więźnia. Motywy Gustawa są zdecydowanie odmienne. On, chcąc odmienić na wieczność zapisane mu losy, musi zburzyć istniejący, boski porządek świata. I musi się spieszyć! Wszak wydarzenie nazwane Wielką Improwizacją ma miejsce w wigilię Bożego Narodzenia. Gustaw ma czas do północy, bowiem później pojawi się na Ziemi Chrystus i ten boski porządek rzeczywistości zostanie utrwalony, a Gustaw będzie musiał, jak co roku, znów pojawić się na świecie by cierpieć.  Badacz Mickiewicza- Bogusław Dopart snuje na ten temat bardzo ciekawą uogólniającą refleksję:

…człowiek będący wybranym naczyniem Boga wdziera się w obszar wielkich tajemnic świata i, z braku należytego udoskonalenia duchowego, staje się narzędziem szatańskiej intrygi: Szatan chce przeciągnąć na swoją stronę Bożego wybrańca, a przez bunt i bluźnierstwa człowieka uosabiającego „nowe światło na ziemi” pobudzić Stwórcę do gniewu niszczącego cały świat stworzony. Toczy się wówczas podwójna walka duchowa – wewnętrzna, polegająca na zmaganiu władz duchowych bohatera i kosmiczna, jako że bohater duchowo uczestniczy w pojedynku nadprzyrodzonych potęg Dobra i Zła.

Konrad jako heglowska synteza jest jednocześnie i Więźniem , i Gustawem. Taka sytuacja rodzi poważne problemy z właściwym odczytaniem Wielkiej Improwizacji. Bo Konrad nie jest tylko polskim Prometeuszem, który wadzi się z Bogiem, wyzywa go na pojedynek, ponieważ nie może pogodzić się z niewolą własnego narodu. To także Gustaw, który też chce walczyć z Bogiem w imię własnych celów. Problem zatem z tym tekstem polega na jego niejednorodności. Improwizacja nie jest monologiem, ale dwugłosem. Jeśli będziemy czytać Wielką Improwizację jak monolog, nie wyjaśnimy wielu sprzeczności obecnych w tekście. Nie zamierzam dokonywać szczegółowej egzegezy ich wszystkich, ale zwrócę uwagę przynajmniej na jedną. Konrad mówi:

                                               Ja kocham cały naród!....
                                               …………………………………….
                                               Chcę go dźwignąć, uszczęśliwić,
                                               Chcę nim cały świat zadziwić,
                                                                              (Wielka Improwizacja)

Potrzebne jest spełnienie jednego warunku. Konrad musi od Boga otrzymać władzę (Daj mi rząd dusz!).  Konrad wie, czego chce:

                                               Jeśli mnie nad duszami równą władzę nadasz,
                                               Ja bym mój naród jak pieśń żywą stworzył,
                                                                              (Wielka Improwizacja)

A jednocześnie kilka wierszy wcześniej mówi coś, co budzić może w uważnym czytelniku najwyższe zdumienie:

                                               Co ja zechcę, niech wnet zgadną,
                                               Spełnią, tym się uszczęśliwią,
                                               A jeżeli się sprzeciwią,
                                               Niechaj cierpią i przepadną
                                                                              (Wielka Improwizacja)

                Nie można kochać narodu, chcieć jego dobra, cierpieć za miliony, a równocześnie zapowiadać, że będzie rządziło się w tyrański sposób. To w czym Konrad byłby lepszy od cara? Jak więc rozwiązać ów węzeł sprzecznych deklaracji?  Chyba tylko w ten sposób, że tylko z pozoru mówi to jedna osoba. Kiedy przez Konrada przemawia młody filomata, wówczas dominują treści o charakterze patriotycznym. Kiedy górę bierze Gustaw, wtedy w ustach Konrada pojawiają się słowa pychy, złości i agresji. Zastanówmy się, czy młody student mógłby wypowiedzieć słowa: Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę? Z całą pewnością nie! Natomiast Gustaw i owszem. Wszak nieśmiertelności już doświadczył.
                Problematyczna jest zatem ta miłość Konrada do własnego narodu. A to z kolei stawia w wątpliwość jego rzekomy prometeizm. Warunkiem miłości jest afirmacja świata takiego, jakim jest (postawa księdza Piotra, do którego jeszcze przyjdzie nam powrócić). Konrad jest buntownikiem; nie akceptuje nie tylko sytuacji, w jakiej znalazł się naród polski. On nie zgadza się z całym porządkiem rzeczywistości. Jest buntownikiem totalnym.

                                                                                              - Tak gardzę tą martwą budową,
                                                               Którą gmin światem zowie i przywykł ją chwalić,
                                                               Żem nie próbował dotąd, czyli moje słowo
                                                               Nie mogłoby jej wnet zwalić.

                Postawa prometejska zakłada metafizyczny bunt. To prawda! Prometeusz walczy z Zeusem, ale kocha człowieka i chce jego dobra – daje mu ogień, uczy różnych rzemiosł, by człowiek mógł rywalizować z dzikimi zwierzętami, wyposażonymi w pazury. Miłości Konrada natomiast nie należy mylić z pragnieniem władzy totalitarnej (Daj mi rząd dusz!). O prawdziwej miłości bardzo pięknie pisał Karl Jaspers:

                „Ten, kto kocha, nie znajduje się na zewnątrz tego, co zmysłowe w zaświatach, lecz jego miłość jest nieproblematyczną obecnością transcendencji w immanencji, cudownym tu i teraz; zdaje się oglądać to, co nadzmysłowe. Egzystencja nie ma pewności swego transcendentalnie ugruntowanego bytu, nigdzie z wyjątkiem miłości!
Miłość to bezwarunkowa, bezzasadna afirmacja całej rzeczywistości i wola, aby istniało to, co istnieje; za pośrednictwem afirmacji tego, co skończone, dokonuje się pozytywne sensu absolutnego.
Miłość staje się decydującą instancją przeciw nihilizmowi, jako podstawa życia w obliczu nieskończoności. Miłość jest dana, jak łaska.

                O postawie Konrada można powiedzieć wszystko, ale nie to, że „za pośrednictwem afirmacji tego, co skończone” dokonuje pozytywnego uznania sensu absolutnego. Wręcz przeciwnie! Zatem postawę Konrada lepiej byłoby nazwać tytanizmem, bo jest pewna różnica semantyczna pomiędzy tymi terminami.
                                                              
                Wielka Improwizacja jest dlatego tekstem tak fascynującym i dynamicznym, że raz górę bierze patriotycznie nastawiony Więzień, raz Gustaw, który przemawia przez młodego studenta.  Są i takie fragmenty, które nie pozostawiają żadnej wątpliwości, kto mówi:

                                                               Jam cierpiał, kochał, w mękach i miłości wzrosłem;
                                                               Kiedyś mnie wydarł osobiste szczęście,
                                                               Na własnej piersi ja skrwawiłem pięście,
                                                                                              (Wielka Improwizacja)

                Czy nie ma tutaj mowy o samobójstwie? Kto skrwawił pięści na własnej piersi? Gustaw!!!
                Gdyby to był tylko dwugłos, sprawa byłaby w miarę prosta. Wystarczyłoby dokonać zabiegu polegającego na przypisaniu konkretnych fragmentów albo Gustawowi, albo bezimiennemu studentowi. Rzecz jednak w tym, że Konrad jest syntezą heglowską, a więc jego osobowość jest zupełnie nową jakością, niesprowadzalną ani do osobowości Gustawa, ani młodego filomaty. Tekst jest monologiem, bo wypowiada go jedna osoba – Konrad. Jednak fakt, że spotykają się w nim sprzeczne tendencje i cele każą nam monologiczność Wielkiej Improwizacji zakwestionować.
                 Podobnie jak w Prologu i w Wielkiej Improwizacji pojawiają się istoty nadprzyrodzone, nazwane przez Mickiewicza Głosami. Te z prawej strony próbują ratować Konrada (Brońmy go, brońmy), te z lewej chcą go pogrążyć (Orły w hydrę!/Oczy mu wydrę./Do szturmu dalej!) Głosy to Anioły i Diabły – metafizyczne upersonifikowane siły, które walczą o duszę bohatera. Ich walka dowodzi, że Konrad jest bardzo ważnym elementem kosmicznego porządku. To ten, który w przyszłości ma zrealizować jakąś szczególnie ważną misję. Głosy obiektywizują wydarzenie Wielkiej Improwizacji, bowiem są elementami przestrzeni zewnętrznej wobec przestrzeni wewnętrznej Konrada. W związku z tym Głosy doskonale zdają sobie sprawę z tego, co się dzieje z bohaterem, a o czym on nie ma pojęcia.
                Jest taki stary gnostycki mit mówiący o tym, że najwyższy Bóg (Abraksas) chcąc światu podarować iskrę swojej obecności, zastanawiał się, w jaki sposób ukryć się przed człowiekiem, żeby być pewnym, że tenże Go  nie odnajdzie i nie zbruka. Paradoksalnie najbezpieczniejszym miejscem był sam człowiek. Abraksas postanowił ukryć się w najgłębszych otchłaniach ludzkiej duszy, ukryć iskrę swojej boskiej obecności. Istnieje jeszcze wyższe piętro wyżej wspomnianego paradoksu. Człowiek okazał się być dla Boga zagrożeniem, dlatego otrzymał boski wymiar egzystencji.  Warunkiem zbawiania zatem nie jest ani wiara, ani dobre uczynki tak jak jest w soteriologii chrześcijańskiej, ale poznanie lub rozpoznanie. Człowiek musi najpierw dotrzeć do iskry boskiej, uświadomić sobie jej obecność, a następnie iskrę tę rozdmuchać do postaci płomienia Bożej mądrości. Wówczas dokonuje się przebóstwienie ludzkiej natury.
                W Wielkiej Improwizacji słowo iskra pojawia się sześć razy. Wydaje się, że nie jest to przypadek. Po raz kolejny daje znać o sobie niezwykła intuicja Konrada. Eksploracja głębi własnej duszy (proces przebiegający poza świadomością) kończy się dotarciem do iskry, czyli do Boga. To zaiste niesamowite doświadczenie. Konradowi wydaję się, że w swojej kosmicznej wędrówce dociera do granic, „gdzie graniczą Stwórca i natura”. I rzeczywiście dociera, ale do granic własnej duszy. Sądząc, że operuje w przestrzeni kosmicznej, doświadcza empireum swojej mocy:

                                                               Dziś mój zenit, moc moja dzisiaj się przesili,
                                                               Dziś poznam, czym najwyższy, czylim tylko dumny;
                                                               Dziś jest chwila przeznaczona,
                                                               Dziś najsilniej wytężę duszy mej ramiona –
                                                                              To jest chwila Samsona,
                                                                                                              (Wielka Improwizacja)

                 Konrad, decydując się na walkę z Bogiem, nie wie, że walczy z samym sobą; nie wie, że pragnąc pokonać Boga, niszczy samego siebie.


                EGZORCYZMY KSIĘDZA PIOTRA (KONRAD UWOLNIONY)


                Kapral, który zdobył doświadczenie wojenne na różnych frontach i  wielu bitwach oraz w, w związku z tym, widział dużo zła i cierpienia. Twarz umarłego żołnierza wskazuje, czy po tamtej stronie będzie „święty czy przeklęty”. Czoło i wzrok Konrada wskazuje, według Kaprala, na to drugie.
                Ostatnie słowa Wielkiej Improwizacji mogłyby potwierdzać hipotezę, że jednym z aspektów polifoniczności tego tekstu, jest głos Gustawa próbującego wyrwać się ze straszliwego wyroku losu, każącemu Upiorowi co roku powracać na ziemię. Ale żeby się wyrwać, musi zniszczyć istniejący, boski porządek świata. W tej ostatniej kwestii dochodzi jednak do unifikacji głosu. Końcowe słowa monologu:

                                               Bo wystrzelę głos w całe obręby stworzenia:
                                               Ten głos, który z pokoleń pójdzie w pokolenia:
                                               Krzyknę, żeś Ty nie ojcem świata, ale…


wypowiada Konrad. Diabeł-Upiór chce i musi w ten sposób pogrążyć filomatę, chce zawlec jego duszę do piekła. Niecierpliwość diabła sprawia jednak, że tego kluczowego dla dalszego losu Konrad tenże nie wypowiada. Kwestię kończy diabeł. Gdyby jednak słowo „car ” wyszło z ust nieszczęsnego więźnia, etyczny porządek świata zostałby odwrócony. Pamiętajmy bowiem, że władca Rosji był w ujęciu Mickiewicza ucieleśnieniem i historycznego, i metafizycznego zła. „Pierwszy z lewej” ruga swojego kompana:

                                                                                              Ty bestyjko głupia!
                                               Nie pomogłeś mu słowo ostatnie wyrzygnąć,
                                               Jeszcze o jeden stopień w dumę go podźwignąć!
                               Chwila dumy – ta czaszka już byłaby trupia.
                               Być tak blisko tej czaszki! i nie można deptać!
   &a ---
Jan stasica
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl