Żeromski i współczesne narracje partyjne
Autor: Jan Stasica
Trawestując znane powiedzenie, Żeromski nigdy nie pytał, co Polska podległa czy niepodległa może zrobić dla mnie, ale co ja mogę zrobić dla Polski. Mógł zrobić jedno - poświęcić jej swoje pióro. I zrobił to!
W tym roku mija 150 rocznica urodzin Stefana Żeromskiego. I chyba to wszystko, co można o tym fakcie powiedzieć, ponieważ ani władze Najjaśniejszej RP, ani media, ani środowisko naukowe nie zainteresowały się, by uczcić, nawet w skromny sposób, jednego z największych polskich pisarzy.
Przyszedł na świat w roku klęski powstania styczniowego, w którym zginął jego kuzyn. Ojciec, Wincenty, czynnie wspierał walczących. Klęska kolejnego zrywu niepodległościowego pozostała bolesnym stygmatem do końca życia pisarza i, w jakimś sensie, wyznaczyła nurt jego twórczości. Na to nałożyły się dramaty rodzinne i osobiste. Ojciec jeszcze przed powstaniem stracił majątek ziemski i musiał zgodzić się na przyjęcie funkcji dzierżawcy folwarków. Młody Stefan ukończył, co prawda, gimnazjum w Kielcach, ale trudności finansowe i choroba (gruźlica) nie pozwoliły zwieńczyć edukacji egzaminem maturalnym. Tym samym trzeba było rozpocząć studia na kierunku niewymagającym matury. Takim kierunkiem był Instytut Weterynarii w Warszawie. Człowiek nazywany później sumieniem narodu miał leczyć zwierzęta.
W Warszawie zetknął się z aktywistami ruchu socjalistycznego, prowadził działalność oświatową wśród robotników oraz pisał. Od 1889 roku jego teksty zaczęły się ukazywać na łamach Tygodnika Powszechnego, Głosu i Nowej Reformy. Po powrocie z wojaży zagranicznych podjął pracę w Bibliotece Ordynacji Zamojskiej. Pierwsza powieść, Ludzie bezdomni, ukazała się w roku 1899, a pięć lat później opublikował swoje najsłynniejsze dzieło historyczne - Popioły. Zasadniczą cezurą w życiu i twórczości Żeromskiego okazała się rewolucja 1905 na ziemiach byłego Królestwa Polskiego. Temu wydarzeniu poświęcił kilka utworów, między innymi: Sen o szpadzie, Nagi bruk oraz dramat zatytułowany Róża.
W 1909 na trzy lata wyjechał do Paryża. Wybuch I wojny światowej zastał Żeromskiego w Zakopanem. Zgłosił się na ochotnika do Legionów Polskich, ale czynnego udziału w walkach nie brał. Czynnie za to działał w Naczelnym Komitecie Zakopiańskim i został nawet prezydentem Rzeczpospolitej Zakopiańskiej. Ostatnie lata życia spędził w Warszawie, gdzie napisał Przedwiośnie, zadając kilka ważnych pytań o kształt odrodzonego państwa polskiego.
***
Druga część tego tekstu będzie miała charakter subiektywny. Żeromski, pomimo obecności jego utworów na liście lektur szkolnych, w zasadzie nie istnieje w świadomości społecznej. Twórczość pisarza stała się już obszarem zbiorowej archeologii. Czy słusznie?
Wszyscy bohaterowie Żeromskiego są, w mniejszym lub większym stopniu, sformatowani na modłę autora. Tomaszowi Judymowi z Ludzi bezdomnych kazał być lekarzem, czyli wykonywać zawód społecznie użyteczny, Cezary Baryka z Przedwiośnia ucieleśnia wszystkie sprzeczności ruchu socjalistycznego dryfującego nieuchronnie w stronę komunizmu, a gimnazjalista Marcin z Syzyfowych prac przeżywa doświadczenia podobne do tych, które stały się udziałem nastoletniego Stefana z okresu kieleckiego.
Są różni, ale to, co można o nich powiedzieć na pewno, że zostali ukształtowani przez idee i tymże ideom poświęcali swoje życie. Stasia Bozowska rezygnuje z kariery naukowej, wygodnego życia w mieście i szuka samospełnienia w edukowaniu wiejskich dzieci. Nie pyta o to, co może zyskać, ale ile z siebie dać. Jest to rodzaj egzystencjalnego heroizmu pozostającego w przestrzeni paradygmatu "być", a nie "mieć". Samorealizacja, wykonanie zadania, pozostawanie z zgodzie z własnymi zasadami czy wreszcie "spłacanie przeklętego długu" - jak w przypadku Judyma - wyznacza życiowe determinanty bohaterów Żeromskiego. Sami siebie skazują na samotność, by przyczyniać się do budowy godnej wspólnotowości bezdomnych i nędzarzy. Kieruje nimi poczucie odpowiedzialności za tych, którzy sami nie mogą, z różnych przyczyn, wziąć odpowiedzialności za siebie. Gdzie byłby Judym w roku 1991? W którym miejscu zarzuciłby kotwicę dla swych idei? Nie w Cisach, nie w Zagłębiu, ale najprawdopodobniej w obszarach popegieerowskich. Tam pewnie trafiłaby Bozowska, ucząc zaniedbane i często głodne dzieci i próbując wyrwać je z więzów dziedziczenia biedy. O czym dyskutowałby Cezary Baryka ze współczesnym ministrem pracy i polityki społecznej? Czy nie o tym, że młodzi ludzie zatrudnieni na umowy śmieciowe zarabiają 1200 złotych miesięcznie?
***
Tekst niniejszy nie rości sobie pretensji do bycia pełnokrwistym esejem o Żeromskim i jego dziele. Należy go raczej traktować jako nieudolną próbę oddania hołdu pisarzowi, dla którego nic co wspólnotowe nie było obojętne. Dla mnie osobiście twórczość autora Popiołów jest jeszcze ważna z jednego powodu. Otóż jest istotnym punktem odniesienia dla prozy współczesnej. Nie doczekaliśmy się nowego Żeromskiego, który w syntetyczny sposób opisałby 25 lat nowej Polski. Nie mamy literackiego zwierciadła, nie mamy Przedwiośnia bis. Jesteśmy skazani na partyjne narracje, które albo ukazują skok cywilizacyjny, albo akcentują klęski. A wszelkie partyjne narracje posiadają dwie zasadnicze wady: są kłamliwe, a ich walory artystyczne bliskie są poziomowi radosnej twórczości s(r)ocrealistycznej. Współczesnego Żeromskiego nie ma, niestety.
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.
No comments:
Post a Comment